- Biegaliśmy w tej samej części boiska, walczyliśmy ze sobą. Nawet było kilka fauli - powiedział Krzynówek w "Fakcie". - Była też okazja podyskutować. Przy stanie 4:0 zastanawialiśmy się, dlaczego Bochum przegrywa tak wysoko. Przecież chłopaki potrafią grać w piłkę. Po meczu stworzyliśmy na środku boiska taką polską kolonię. Ja, Tomek, Sławek Freier i Michał Bemben, który też zagrał w Bochum, pogadaliśmy sobie trochę po polsku - dodał reprezentant Polski. W ostatnich dwóch spotkaniach Bundesligi "Aptekarze" strzelili siedem bramek, nie tracą żadnej. - Nasza maszyna się rozpędza. Przed rozpoczęciem sezonu mieliśmy na Gran Canarii poważną rozmowę z szefami klubu. Gdybyśmy utrzymali ósme miejsce z końca rundy jesiennej, byłaby tragedia! Przecież w następnym sezonie nie zagralibyśmy w pucharach. Celem jest trzecie miejsce i występy w Lidze Mistrzów - stwierdził Krzynówek, który mimo, że wpisał się na listę strzelców nie jest jeszcze zadowolony ze swojej dyspozycji. - Do dobrej formy sporo jeszcze brakuje - podkreślił pomocnik. Krzynówek jest zdziwiony, że najbliższe zgrupowanie reprezentacji odbędzie się w Polsce. O tej porze roku kadrowicze zazwyczaj wyjeżdżali do ciepłych krajów. - Dziwne to jest! Przecież mamy wielkie szanse awansu do finałów mistrzostw świata. Gdyby - odpukać - coś nie poszło w eliminacjach, wiadomo, gdzie będziemy szukać przyczyn. Powinniśmy mieć idealne warunki przygotowań. Podgrzewana płyta w Grodzisku to nie wszystko. W Polsce jest teraz środek zimy - mówił Krzynówek.