- Te kartki, które pan dostał były słuszne? - Nie mam pojęcia. Ciężko jest obiektywnie wypowiadać się o sytuacjach ze swoim udziałem. Musiałbym zobaczyć powtórki w telewizji, żeby mieć pewność, jednak na gorąco wydaje mi się, że pierwsza żółta kartka była słuszna, ale przy drugiej to była walka bark w bark i chyba nie zasłużyłem na "kartonik". - Wasz trener Duszan Radolsky mówił, że w pierwszej połowie zrealizowaliście założenia taktyczne, natomiast w drugiej było już z tym trochę gorzej, oddaliście inicjatywę Cracovii. Dlaczego tak się stało? - Nie wiem. Chcieliśmy zagrać tak samo jak w pierwszej odsłonie, ale się nie udało. Nie można z jednego meczu robić tragedii. Przegraliśmy w niedzielę, bo Cracovia była drużyną lepszą i tyle. - Przyjechaliście do Krakowa, aby wygrać, bo z boku tak to nie wyglądało. - Oczywiście (śmiech). Po to się gra w piłkę nożną, aby odnosić zwycięstwa. W tym sezonie wygraliśmy pięć meczów, przegraliśmy jeden, więc nie jest aż tak źle. - Punktów musicie szukać w następnych spotkaniach. - Oczywiście. Mamy przecież 15 "oczek" na koncie i nie jest to mało, a w kolejnym spotkaniu postaramy się wygrać. Rozmawiał Paweł Pieprzyca, Kraków