<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-belgia-pro-league,cid,626,sort,I" target="_blank">Wyniki, tabela, statystyki belgijskiej Ekstraklasy TUTAJ</a> Anderlecht wcale znacząco nie przeważał (m.in. Thomas Buffel z Genk w 53. minucie trafił w poprzeczkę), a mimo to brukselczycy zdołali wyjść na prowadzenie.W 64. minucie goście mieli rzut wolny. Wydawało się, że dośrodkowanie wyjdzie za linię końcową, ale Urosz Spajić niemal pofrunął, zdołał sięgnąć piłkę i zgrał ją do Serigne'a Mbodjiego, który silnym kopnięciem skierował ją pod poprzeczkę.Kibice gospodarzy po tym golu mieli jednak pretensje, bo sędzia nie zauważył, że strzelec bramki wcześniej dotknął piłkę ręką.Kilka minut później sytuacja Anderlechtu była już komfortowa, choć tym razem też nie obyło się bez kontrowersji. Alejandro Pozuelo Melero, pomocnik Genk, gonił jednego z rywali, ale poślizgnął się i podciął przeciwnika. Faul wyglądał na przypadkowy, ale sędzia nie miał wątpliwości i pokazał graczowi gospodarzy drugą żółtą kartkę i Genk grał w osłabieniu.Nadzieję gospodarzom odebrał Hamdi Harbaoui, który strzałem w długi róg pokonał bramkarza Genk.Anderlecht też kończył spotkanie w dziesięciu, bo w samej końcówce drugą żółtą kartkę otrzymał Omar Colley.Teodorczyk rozegrał prawie całe spotkanie, w 87. minucie zmienił go Massimo Bruno. Anderlecht jest wiceliderem, do SV Zulte-Waregem traci punkt. KRC Genk - Anderlecht Bruksela 0-2 (0-0) Bramki: Mbodji (64.), Harbaoui (76.).<a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-krc-genk-anderlecht-bruksela-2016-09-18,mid,574838" target="_blank">Raport meczowy TUTAJ</a>