- Na pewno nie jechaliśmy do mistrzów Niemiec w roli faworytów, raczej skazywano nas na porażkę. A tu proszę, przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać - powiedział Kosowski w "Przeglądzie Sportowym". Kwadrans przed zakończeniem meczu Kosowski mógł rozstrzygnąć losy meczu, ale piłka po jego uderzeniu minęła światło bramki. - To byłą bardzo dobra sytuacja. Strzelałem prawą nogą, cjciałem uderzyć w króki róg, ale nie udało się - stwierdził reprezentant Polski. Kosowski narzekał, że podobnie jak w poprzednich spotkaniach koledzy nie dostrzegają go. - To smutny standard, że koledzy nie zawsze zauważają mnie na boisku. Nie wiem, czy w końcu to się zmieni - dodał były zawodnik krakowskiej Wisły.