Kamil Kosowski po dwóch udanych latach w APOEL-u Nikozja, z którym sięgnął po mistrzostwo i wicemistrzostwo Cypru, a także awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów, przeniósł się do czwartej siły Wyspy Afrodyty - Apollonu Limassol. INTERIA.PL: Czy kryzys, który dotknął Grecję jest odczuwalny również na Cyprze? Michał Żewłakow z wielkiego greckiego Olympiakosu przenosi się do stosunkowo mniej znanego tureckiego Ankaragucu, bo tam oferują lepsze warunki. Kamil Kosowski, piłkarz Apollonu Limassol: - Słyszałem, że kilka miesięcy temu Turcy byli zainteresowani Michałem. Jeśli Żewłakow przeniesie się do Ankary, to nie tylko dlatego, że w Grecji jest kryzys. Olympiakos przede wszystkim przegrał walkę o mistrzostwo Grecji, mało tego, nie będzie grał w Lidze Mistrzów, a to tragedia dla tego klubu, całkowita porażka, wręcz katastrofa! Oni mają wielu piłkarzy na ogromnych kontraktach. Na Cyprze kryzysu ja przynajmniej nie zauważyłem. Mój poprzedni klub APOEL Nikozja zarobił mnóstwo kasy na Lidze Mistrzów, więc jest zabezpieczony całkowicie, a Omonia Nikozja to najbogatszy klub na Cyprze. Proponują w nim kontrakty niczym w Bundeslidze, albo i lepsze - wszystko gwarantowane kwoty. Pozostałe dwa duże klubu AEL Limassol i Apollon Limassol są stabilne. To nie są kluby, które szastają pieniędzmi, ale są solidne i wydaje mi się, że na tym samym poziomie, co najlepsze kluby w Polsce. Jak odbierałeś przejście do małej greckiej Kavali Ebiego Smolarka? Na razie nawet tam nie udaje się tej klasy napastnikowi wywalczyć stałego miejsca w pierwszej "jedenastce". A Ebi ma przecież talent i nietuzinkowe umiejętności. Tymczasem tuła się po coraz słabszych klubach. - Czytam czasami opinie na swój temat, czy na temat Marcina Żewłakowa i gdy widzę te wpisy, że gonimy za pieniądzem, że jesteśmy tacy i owacy - wszystko bardzo negatywne, zarzuty, że jesteśmy chciwi, to zastanawiam się, co ludzie mogą powiedzieć o Ebim, który był bożyszczem w Polsce i dwa, czy nawet trzy razy z rzędu został Piłkarzem Roku. Po co on poszedł do tej Kavali? Przecież nie od dzisiaj wiadomo, kto tam rządzi, jacy tam trenerzy byli, są i będą. Widziałem się ostatnio z Łukaszem Sosinem i powiedział mi, że dziękuje Bogu za to, że udało mu się wszystko pozałatwiać i po prostu odejść. Z tego, co czytam, to widzę, że Ebi nie ma takiego zamiaru. Oczywiście, ja mu życzę jak najlepiej, boję się jednak, że w Kavali nic dobrego go nie spotka. Tymczasem nie słyszę złego słowa na temat Ebiego, który przecież równie dobrze mógłby przyjść do dobrego klubu w polskiej Ekstraklasie i grając regularnie w nim wrócić do reprezentacji. Wrócić na poziom, który prezentował podczas eliminacji do Euro 2008, bo stać go na to. Nie kusiła cię nigdy taka półroczna przerwa w karierze, jaką miał Ebi po tym, jak rozwiązał z nim kontrakt Racing Santander? - Przede wszystkim mnie by nie było na to stać i pewnie nigdy stać nie będzie. Poza tym, ja bym bez piłki tak długo nie dał rady. Ja mam inny charakter. Jakie masz plany, kiedy z Apollonem zaczynasz przygotowania do nowego sezonu? - Rozmawiałem już z trenerem z serbskim trenerem Slobodanem Krcmarevicem, więc znam trochę szczegółów. Zaczynamy przygotowania 21 czerwca, przez pierwsze dziesięć dni trenujemy u siebie, a potem mamy wyjazd na dwa tygodnie do Austrii. Czytaj również: <a href="http://sport.interia.pl/raport/reprezentacja-euro-2012/z-polskiej-kadry/news/kosowski-szkoda-tylko-ze-nikt-z-kadry-nawet-nie-zadzwonil,1485657,377">Kosowski: Szkoda tylko, że nikt z kadry nawet nie zadzwonił</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/kosowski-lech-wizytowka-jak-kiedys-wisla,1484430,812">"Lech wizytówką polskiej piłki, jak kiedyś Wisła"</a>