Jeszcze nie tak dawno z "piątką" na plecach w barwach krakowian grał Kamil Kosowski, który nie ukrywa, że liczył na to, że numer poczeka na niego. - Gdy w Internecie zobaczyłem zdjęcie z prezentacji nowych piłkarzy w Wiśle Kraków, Serb Mijailović trzymał w rękach koszulkę z numerem pięć. A przecież to mój numer. Myślałem, że poczeka na mnie... - żali się "Kosa" w "Przeglądzie Sportowym". - Może pewne symbole nie są ważne dla prezesów Wisły, ale dla mnie jak najbardziej. [...] Wydawało mi się, że trochę zrobiłem dla Wisły przez ostatnie kilka lat. Niech Mijailović nie bierze tego wszystkiego do siebie. To nie jego wina, że dali mu "mój numer"- dodał.