Świat przed koronawirusem: dziecko kończy szkołę, jedzie do klubu, spotyka się z rówieśnikami, nabija kilometry w pogoni za piłką, trenuje nowe zagrania, naśladuje idoli z transmisji telewizyjnych, gra mecze, uczy się sportowej rywalizacji i wychowuje poprzez sport. Świat w dobie koronawirusa: dziecko siedzi w domu. Czasem obejrzy archiwalny mecz, kopnie jakiś przedmiot leżący na ziemi przypominający piłkę, w najlepszym wypadku wykona kilka ćwiczeń w czterech ścianach. Słowem - lizanie lizaka przez szybę. "Opłaty? To byłoby niegodne" Samych certyfikowanych przez PZPN szkółek piłkarskich jest w Polsce blisko 650, a w wielu z nich trenują setki młodych zawodników. Dziś dzieci tęsknią za szkółkami, a szkółki za dziećmi. Jednak nie ma co ukrywać - z czasem akademie coraz mocniej zaczynają tęsknić też za pieniędzmi rodziców. - Od połowy marca treningi są zawieszone, a co za tym idzie - także płatności. Tylko od dobrej woli rodziców będzie zależało, czy chcą nas wspomagać, czy nie - podkreśla Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski i współzałożyciel "Akademii Piłkarskiej 21", gdzie trenuje ok. 200 dzieci (cała rozmowa z Frankowskim <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/news-koronawirus-i-szkolki-pilkarskie-tomasz-frankowski-sytuacja-,nId,4424949#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank">TUTAJ</a>). Artur Janik, menadżer Akademii Futbolu z Głową, szkółki założonej przez byłego reprezentanta Polski Arkadiusza Głowackiego: - Nie wyobrażamy sobie pobierania jakichkolwiek pieniędzy w czasie braku treningów, bo byłoby to - delikatnie mówiąc - niestosowne. Dla mnie to nawet oszustwo brać czesne za coś, czego się nie robi. Idą ciężkie czasy i takie dodatkowe obciążenie byłoby niegodne. To byłby fatalny przykład dla młodych chłopaków, których chcemy też wychowywać. Wielkie zrozumienie środowiska W Akademii Futbolu z Głową trenuje 300 zawodników (roczniki 2009 - 2015). Opłata wyjściowa to 150 zł, a czesne to na ogół jedyne źródło utrzymania takich szkółek.