Tekst pt. "Walczmy o swoje" był w sport.interia.pl hitem tygodnia, który wzbudził mnóstwo komentarzy internautów. Wspólna akcja z tygodnikiem "Tylko Piłka" poruszyła środowisko piłkarskie i dała sporo do myślenia piłkarskim działaczom w Polsce. Oprócz publikacji w INTERIA.PL i "Tylko Piłka", ukazała się też trzecia wersja tego tekstu. We wtorek, 28 czerwca 2005 roku, w "Przeglądzie Sportowym" pod tytułami "Chytry plan" i "Walka o strefy wpływów", którego autorem był Maciej Choina. Autor materiału zainspirowany naszym pomysłem przed swoją publikacją kontaktował się telefonicznie z nami, obiecał wspomnieć kto jest autorem pomysłu oraz tekstu i powołać się na "Tylko Piłkę", jako redakcję, która jako pierwsza wpadła na ten genialny pomysł. Nie zrobił tego. Przypominamy więc redakcji "Przeglądu Sportowego" i naszym Czytelnikom, że tekst "Walczmy o swoje" był kontynuacją publikacji zamieszczonych w "Tylko Piłce" na przestrzeni minionego sezonu. Prezes PZPN Michał Listkiewicz poinformowany został o istnieniu problemu już w sierpniowym wywiadzie z ub. roku (numer 26 "TP" z 8 września 2004 roku). Listkiewicz w wywiadzie dla "PS" mówi m. in., że "przenosiny do strefy północnej należą nam się ze względu na kryterium geograficzne". Szkoda, że nie wspomina, że o takiej możliwości dowiedział się od Jacka Krawczyka, dziennikarza "Tylko Piłki", którego zresztą pouczał wtedy, iż nie ma racji. Redaktor Krawczyk nota bene to ten sam, który dostrzegł błąd przed losowaniem eliminacji MŚ 2006, dzięki czemu rozstawieni byliśmy w drugim, a nie trzecim koszyku (zobaczmy na nasze miejsce w eliminacjach, żeby przekonać się, ile warta była dociekliwość red. Krawczyka). Działacze PZPN zresztą doskonale wiedzą pod czyją egidą inicjowana jest akcja przeniesienia Polski do strefy północnej i wszelkie insynuacje próbujące sugerować, że dopiero interwencja "Przeglądu Sportowego" uzmysłowiła PZPN istotę problemu, są co najmniej nie na miejscu. Po publikacji "Przeglądu Sportowego" próbowaliśmy namówić na kilka słów szczerej rozmowy jednego z korespondujących z nami czołowych działaczy PZPN, który w mailowej korespondencji pisał do nas 27 czerwca br.: "dzwonił do mnie w tej sprawie dziennikarz Przeglądu Sportowego. Boje się, że PS będzie się chciał "podpiać" pod inicjatywę Pana autorstwa (Jacka Krawczyka - przyp. red.), wiec chce by Pan wiedział, iż kilkakrotnie podkreśliłem skąd wzięła się idea przeniesienia do strefy północnej i kto jest jej pomysłodawcą. Mam nadzieję, że jeżeli sprawa ta na lamach PS będzie poruszana to Pańska rola zostanie należycie wyeksponowana". Po publikacji w "PS" napisał jeszcze do nas 28 czerwca tak: "Tak jak przewidziałem we wczorajszym mailu - "PS" dał dziś duży materiał opisujący zasugerowany przez Pana problem. Szkoda, ze milczeniem pominięto nazwisko inicjatora tego przedsięwzięcia..." W tekście "PS" jest bardzo dużo zapożyczeń z wcześniej opublikowanego materiału w "Tylko Piłce". Autor nie zawahał się podpisać pod wszystkimi tezami pana Krawczyka z jego autorskim pomysłem o przeniesieniu Polski do strefy północnej włącznie! Najwyraźniej szacowny "PS" nasz tytuł "Walczmy o swoje" zrozumiał nieco opacznie, a dla siebie bardzo dosłownie. A jeśli "PS" uważa, że nie mamy racji podnosząc takie larum, proponujemy, aby znalazł w swojej publikacji błąd. Tak się bowiem składa, że autor tekstu korzystając z naszego pomysłu tak zapędził się w jego kopiowaniu, że powielił za nami jeden istotny błąd. Nota bene popełniony przez nas zupełnie niechcący. Skoro dziennikarze "PS" (a może tylko sam autor) uważają to za wyłącznie własną inicjatywę (gdyby było inaczej podano by na łamach "PS" pierwotnych autorów pomysłu i tekstu) i są wystarczająco zorientowani w temacie - nie powinni mieć z odkryciem pomyłki żadnego problemu. Gdyby jednak okazało się inaczej, wystarczy do nas zadzwonić - pomożemy. Nie zgadzamy się jednak na bezwstydne zapożyczanie cudzych pomysłów bez podania choćby najmniejszej wzmianki o prawdziwych autorach. A PZPN prosimy, by nie obrażał się na nas za wyciąganie wzajemnej korespondencji. Po pierwsze dlatego, że publikacją "PS" poczuliśmy się pominięci, po drugie zaś dlatego, że w przeciwieństwie do konkurencji naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Zaś rolą związku jest garściami brać od nas to, co dla polskiego futbolu jest korzystne, a czas dla nas znajdować nie tylko wtedy, gdy można rozmawiać o rzeczach przyjemnych.