Wenger uczestniczy w mistrzostwach Europy w Polsce i na Ukrainie w charakterze eksperta jednej ze stacji telewizyjnych. Chciał rozpocząć swoją pracę w pierwszym dniu Euro 2012 w Warszawie. Miał jednak przy sobie tylko dowód osobisty, a nie paszport, którego numer i seria znajdują się w bazie danych UEFA. "Przykro mi proszę pana, takie są reguły" - powiedziała po angielsku młoda wolontariuszka UEFA w centrum akredytacyjnym niedowierzającemu Wengerowi. "Proszę pojechać po swój paszport i wrócić tutaj albo bezpośrednio na stadion, gdzie także będzie pan mógł odebrać akredytację" - zaproponowała inna. Świadkiem wydarzenia był zagraniczny dziennikarz, który postanowił wtrącić się do rozmowy. "Przepraszam, czy pani wie, komu właśnie odmawia wydania akredytacji?" - spytał, ale sytuacji Wengera to nie poprawiło i po chwili opuścił centrum akredytacyjne z pustymi rękami.