Klinsmann, który będzie komentatorem telewizyjnym dla niemieckiej stacji RTL podczas mundialu w RPA, powiedział, że jest gotów wrócić na trenerską ławkę i oczekuje na odpowiednią ofertę. - Nie jestem niecierpliwy. Na pewno wrócę do trenowania i całkiem możliwe, że znajdzie się coś dla mnie po mistrzostwach świata - przyznał 45-letni Klinsmann, który doprowadził zespół Niemiec do trzeciego miejsca w MŚ w 2006 roku. Później pracował w Bayernie Monachium, skąd został zwolniony przed końcem poprzedniego sezonu. - Pracy w Bayernie jednak nie żałuję. To było bardzo ważne i ciekawe doświadczenie - dodał. Między czasie uczył się języka hiszpańskiego, studiował medycynę sportową i usilnie pracował nad poprawą swego trenerskiego warsztatu. Jako selekcjoner reprezentacji Niemiec Klinsmann był nowicjuszem. Jego niekonwencjonalne metody pracy, rodem głównie z USA, gdzie na stałe mieszka, niektórych irytowały. Jednak został "bohaterem narodowym", gdy z przeciętną drużyną zdobył brązowy medal MŚ, rozgrywanego na niemieckich boiskach. Zbierał pochwały za ofensywny styl gry, a "cięgi" za zaangażowanie trenerów fitnessu i psychologa. W środę Niemcy przegrały spotkanie towarzyskie z Argentyną 0-1. Klinsmann przestrzegł, by nie przywiązywać do tego zbyt wielkiej wagi i ufać trenerowi Joachimowi Loewowi, który był jego asystentem w kadrze i przejął po nim schedę. - Ta przegrana nie będzie miała wpływu na to, co będzie się działo w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Będzie jeszcze wiele czasu na przygotowanie się do mistrzostw świata. W tej chwili piłkarze są mocno obciążeni rozgrywkami Bundesligi i Ligi Mistrzów. W drużynie Joachima Loewa jest wielu zawodników w granicach 25. roku życia, a nasz zespół już tradycyjnie na wielkich turniejach spisuje się dobrze i z meczu na mecz coraz lepiej - zakończył "Klinsi".