Póki co Kasalik ma zgodę na prowadzenie drużyny warunkowo, ponieważ Andrzej Kretek przebywa na zwolnieniu lekarskim. Ta zgoda jest ważna do 28 września, czyli obejmuje także sobotni mecz. Potem, chcąc nie chcąc, Widzew będzie musiał z Kretkiem się rozliczyć. Zgodnie z przepisami Kretkowi trzeba by zapłacić nie tylko za ten czas, który spędził z drużyną, ale także za cały kontrakt. Młody szkoleniowiec twierdzi jednak, że gotów jest pójść na ustępstwa tylko, że w klubie nie ma kto z nim porozmawiać. Menadżer Andrzej Grajewski wymyslił, że problem rozwiąże przesuwając Kretka do pracy z juniorami. Wątpliwe jednak by to załatwiało sprawę, bo czy Kretek zrezygnuje z szansy na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy jaką stwarzają mu przepisy PZPN i po prostu zawierzy w kolejne obietnice Grajewskiego...?