Gdy Ginola ogłosił, że będzie starał się zwyciężyć w wyborach z obecnym szefem światowej federacji Szwajcarem Josephem Blatterem, mało kto dawał mu jakiekolwiek szanse. Decyzja irlandzkiego zakładu Paddy Power może jednak zmienić to przekonanie. - W kampanii Ginoli chodzi o przejrzystość, a my jesteśmy gotowi przeznaczyć 250 tysięcy funtów, by być jej częścią. W ciągu najbliższych miesięcy czeka nas dużo pracy - powiedział jeden z przedstawicieli firmy. Ginola, były zawodnik m.in. Paris Saint Germain i Tottenhamu, opiera swoją kandydaturę na wypowiedziach dotyczących czystości i piękna sportu, rzadko odnosi się jednak do tego, co dzieje się za kulisami. - Chciałbym dziś mówić o miłości i podzielić się najsilniejszymi emocjami, których doświadczamy dzięki piłce nożnej - bo według mnie o to właśnie w niej chodzi. Ale kiedy mówimy o problemach współczesnego futbolu, jesteśmy rozczarowani. Nie podoba nam się sposób zarządzania tą grą. Myślę, że to już czas, żeby "zrestartować futbol" - ogłosił Francuz, kończąc wypowiedź oficjalnym sloganem kampanii. 47-letni Ginola ma czas do 29 stycznia, aby dowieść, że aktywnie uczestniczył w piłkarskim życiu w dwóch z ostatnich pięciu lat, a także zebrać poparcie co najmniej pięciu krajowych federacji. Dopiero wtedy jego kandydaturę będzie mogła oficjalnie zaakceptować FIFA. Wyboru dokonają prezesi federacji 209 krajów, które są członkami FIFA, 29 maja w Zurychu. Oprócz Blattera i Ginoli, kandydatami są również Francuz Jerome Champagne oraz Książe Jordanii Ali bin Al-Hussein.