Tym samym przeciął wszelkie spekulacje na temat ewentualnego transferu brazylijskiego piłkarza do Manchesteru City, który oferował ponad 100 mln euro za najlepszego gracza klubu "czerwono-czarnych". - Kaka jest i zostaje w Milanie - powiedział szef włoskiego rządu na koniec dnia, w którym jak zapowiadano miała rozstrzygnąć się sprawa przyszłości 26-letniego piłkarza, już w zeszłym tygodniu deklarującego, iż chce "zestarzeć się" w tym klubie i zostać jego kapitanem. Kolejne dni przyniosły jednak falę hipotez na temat możliwego przejścia Brazylijczyka do angielskiego klubu. Berlusconi ujawnił w telewizji, że osobiście interweniował w tej sprawie. - Kiedy usłyszałem od niego, że woli zostać, że nie sądzi, iż stracił okazję na wyższe zarobki i woli wartość barw klubowych, wartości bliskości i przyjaźni, serdeczności i sympatii, którą także w tych dniach okazali kibice, powiedziałem- "hurra" i wyściskaliśmy się symbolicznie - dodał Berlusconi. Zapytany następnie o to, czy sprawa jest zamknięta, odparł: "ja daję słowo w sprawach, które zależą ode mnie". Podkreślił, że jego piłkarz nie ma ceny i nie jest do sprzedania. W poniedziałek w Mediolanie doszło do niecodziennych wydarzeń. Kibice AC Milan, pragnący pozostania Kaki, pikietowali siedzibę klubu, a także dom, w którym mieszka Brazylijczyk. Zapowiadali, że nie odejdą stamtąd przez całą noc. Kiedy piłkarz pojawił się w oknie, wybuchł ogromny entuzjazm, tym większy, że Kaka pomachał klubową flagą. Uspokojeni kibice się rozeszli.