Kupiony z Valencii hiszpański pomocnik został wybrany na najlepszego gracza Chelsea minionego sezonu. Zdobył Puchar Anglii i Puchar Europy, marzy o zwycięstwie z Hiszpanami na Euro 2012, a potem chce się jeszcze wybrać do Londynu po złoty medal igrzysk olimpijskich. - Wtedy uznam ten sezon za doskonały - powiedział na konferencji prasowej w Gniewinie. Podobno po przybyciu do Londynu ze wszystkich sił wspierał Pan Fernando Torresa. Na czym to wsparcie polegało? Juan Mata: Spotykaliśmy się w trudnych dla niego chwilach, ale ja nie mam zamiaru przypisywać sobie zasług w związku z powrotem Torresa do formy. Napastnicy mają zwykle wahania, raz są w szczycie, raz w dołku, Fernando jak sam mówił, przeżył w tym sezonie sporo momentów zwątpienia, grał mniej niż chciał. Widocznie jednak wzrost jego dyspozycji w końcówce sezonu został zauważony, skoro Vicente del Bosque zabrał go na Euro 2012. To wciąż jeden z najlepszych napastników, jakich Hiszpania miała w całej historii. Potrzebujecie jego bramek bardziej niż kiedykolwiek ze względu na kontuzję Davida Villi. - Villa jest nie do zastąpienia. Te gole, które zdobyłby dla nas w Polsce i na Ukrainie musimy strzelić my wszyscy. Nikt w pojedynkę tego nie zrobi. Jak Pan znosi fakt, że w Chelsea najlepszym klubie Europy gra Pan w podstawowym składzie, a w reprezentacji Hiszpanii jest tylko rezerwowym? - Uważam to za coś absolutnie normalnego. Faktycznie w Chelsea zagrałem w wielu meczach i czułem się graczem ważnym, ale wśród hiszpańskich pomocników jest ogromna rywalizacja. Do Polski przyjechali gracze, którzy w kadrze zdobyli wszystko stąd ich status jest wyższy od mojego. Akceptuję to, choć oczywiście będę walczył o swoje. Chcę jak najwięcej minut spędzić na boisku i jak najbardziej przydać się drużynie. Takich celów jak mistrzostwo Europy nie zdobywa się jednak w jedenastu, ale pracują na nie wszyscy. Będę wspierał kolegów z ławki, a kiedy trener pozwoli także na boisku. Waszym pierwszym rywalem są Włosi. - Czyli już na starcie gwarantowane kłopoty. Italia ma bardzo doświadczony i zgrany zespół, analizowaliśmy już ich grę. Od Buffona w bramce do Cassano i Balotellego w ataku, przez Pirlo w pomocy. To wszystko zawodnicy o wielkich możliwościach i talencie. Poza tym są zespołem turniejowym. Walkę mają we krwi. Przed każdymi mistrzostwami, bez względu na ich formę, trzeba się liczyć z tym, że dotrwają do samego końca. Na pewno zaczynamy Euro 2012 od rywala najtrudniejszego z możliwych. Wizytował was dziś Pierluigi Collina. Jak wrażenia? - Nie wiedziałem, że tak dobrze mówi po hiszpańsku. To była rutynowa wizyta szefa arbitrów przed wielkim turniejem. Opowiadał o nowych wskazówkach dla sędziów, na co będą zwracali uwagę w czasie gry na Euro 2012, za co zawodnik dostanie żółtą, a za co czerwoną kartkę. Mam nadzieję, że my się nie pomylimy. Ktoś z waszej ekipy mówił, że Gniewino to najlepsza baza, jaką kiedykolwiek miała kadra Hiszpanii. To prawda? - Takich porównań mogą dokonywać starsi. Ja mogę tylko powiedzieć, że w Gniewinie wszystko jest pod ręką. Boisku tuż obok hotelu, gabinety odnowy też na miejscu, a także sale do gry i rozrywek. Nie mamy prawa narzekać, wszystko urządzono bardzo funkcjonalnie. W Londynie uwielbia Pan spacery i wizyty w muzeach. Polska Pana ciekawi? - Jasne. Nie mieliśmy dotąd czasu, by rozejrzeć się po okolicy, ale mamy zamiar ją obejrzeć w wolnym czasie, tak jak miasto, w którym będziemy grali. Na pewno w Polsce jest wiele do zobaczenia. Notował w Gniewinie Dariusz Wołowski