Mimo klęski obrońców tytułu w Rosji, jakim było odpadnięcie już po fazie grupowej, Joachim Loew pozostał selekcjonerem, a Reinhardt Grindel wciąż kieruje federacją. Praktycznie jedyną "ofiarą" mundialu jest Mesut Oezil, który po zamieszaniu związanym ze zdjęciem z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem zrezygnował z gry w drużynie narodowej, zarzucając przy okazji, że w kadrze był dyskryminowany ze względu na tureckie pochodzenie. "Jeśli ktoś rezygnuje w takich okolicznościach, to osiem czy dziesięć tygodni jest zbyt krótkim czasem, by pojawił się temat jego powrotu" - ocenił Loew, który powołał do kadry 17 z 23 graczy uczestniczących w mundialu i trzech debiutantów. Nowe twarze to Nico Schulz z Hoffenheim, Kai Havertz z Bayeru Leverkusen i Thilo Kehrer z Paris Saint-Germain. Podobnie jak po poprzednich wielkich imprezach Loew po młodych zawodników sięga ostrożnie i nie dokonuje w kadrze rewolucyjnych roszad. "W błędzie jest, kto myśli, że złożenie reprezentacji z samych młodych i nowych graczy byłoby dobrym posunięciem. Jestem przekonany, że w tym składzie ciągle stać nas na wiele. Uważam, że tylko od nas zależy, czy kibice znowu będą po naszej stronie, czy iskra znowu zapłonie i wrócimy na właściwe tory" - podkreślił Loew. Selekcjoner nadal ufa "swoim" mistrzom świata z 2014 roku, czyli Manuelowi Neuerowi, Matsowi Hummelsowi, Thomasowi Muellerowi czy Toniemu Kroosowi. "Każda drużyna potrzebuje osi, kręgosłupa" - argumentował. Zapowiedział, że w porównaniu do mundialu będzie kilka zmian taktycznych, ale całkowita zmiana filozofii byłaby nonsensem. "Nie możemy nagle stać się całkiem inną drużynę, choć chcemy zaprezentować się diametralnie inaczej niż w mistrzostwach świata. Na pewno nieco większą uwagę poświęcimy defensywie, chcemy znaleźć równowagę w naszej grze, choć nie porzucamy myśli o posiadaniu piłki, dominacji, kombinacyjnym ataku" - wspomniał. Loew przyznał też, że kilka dni spędzonych wspólnie pozwoliło mu zauważyć w drużynie "pozytywną niecierpliwość". "Mam nadzieję, że znowu będzie widać pasję w naszym zespole" - dodał. W Niemczech nikt nie ma wątpliwości, że trudno byłoby znaleźć lepszego rywala niż Francja - nowo kreowany mistrz świata - w meczu, którego głównym celem ma być zatarcie złego wrażenia. Z drugiej strony niepowodzenie w Lidze Narodów mogłoby zmusić władze federacji do zmiany szkoleniowca oraz bardziej zdecydowanych roszad w składzie. "Okazja, by się odbudować jest wyśmienita, ale naszym celem, odnośnikiem są mistrzostwa Europy 2020. Dopiero wtedy - w przypadku sukcesu - będziemy mogli mówić o prawdziwej rehabilitacji za mundial" - powiedział Loew. "Krótko mówiąc, mamy dług wobec kibiców i chcemy zacząć go spłacać" - podsumował Toni Kroos.