O transferze Mascherano mówiło się od dłuższego czasu. Odejście Argentyńczyka z Anfield Road zostało przesądzone po tym, jak odmówił gry w spotkaniu z Manchesterem City (0-3) w Premier League. Zmiana barw klubowych doszła do skutku w ubiegłym tygodniu. 26-letni pomocnik podpisał kontrakt z Barceloną. "Duma Katalonii" zapłaciła Liverpoolowi za Argentyńczyka 18 milionów funtów. Mascherano podkreślił, że Liverpool "kłamie" twierdząc, że to rodzina piłkarza naciskała na zmianę klubu. Zdaniem reprezentanta Argentyny, "The Reds" rozpowszechniają także nieprawdziwe informacje na temat jego rzekomego strajku. "Trudno przejść obojętnie, kiedy w całą sprawą angażuje się moją rodzinę. Ze strony Liverpoolu dostałem pewne obietnice, które nie zostały zrealizowane. Zaznaczam jednak, że nie ma to nic wspólnego z moją rodziną. Kiedy czytam i słyszę takie brednie, to ogarnia mnie złość" - powiedział Mascherano. Argentyńczyk opuścił Anfield Road w niezbyt miłej atmosferze, ale na pewno będzie dobrze wspominał byłego menedżera "The Reds" Rafaela Beniteza. Hiszpański szkoleniowiec, który prowadzi obecnie Inter Mediolan, próbował nawet ściągnąć Mascherano na Giuseppe Meazza. "Rafa nauczył mnie taktyki. Sprowadził mnie do Liverpoolu i dał szansę. Miał do mnie zaufanie nawet w trudnych momentach. Będę mu za to wdzięczny całe życie" - wyznał Mascherano.