Bohaterem tamtego spotkania był Jakub Błaszczykowski. Skrzydłowy Borussii Dortmund najpierw zanotował asystę przy golu Pawła Brożka, a potem z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Petrem Cechem. - Każdy mecz kreuje nowego bohatera - zawodnika, który robi różnicę i wygrywa mecz. Dlatego zawsze wychodzę z założenia - nieważne kto, ważne, żeby mecz skończył się pozytywnym wynikiem dla reprezentacji - mówi dyplomatycznie Kuba. - To będzie na pewno całkiem inny mecz, niż ten ostatni. Nastawiamy się na to, że będzie to mecz walki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Czesi również mają szansę na to, żeby awansować. My też jeszcze do końca tych eliminacji nie przegraliśmy, więc będziemy walczyć o zwycięstwo oraz przede wszystkim o odzyskanie twarzy po dwóch ostatnich meczach - zapowiedział Błaszczykowski. - Na pewno Czesi są bardzo dobrym zespołem i będzie nam ciężko, ale nie możemy się przestraszyć. Musimy starać się grać swoją piłkę i nie oddawać Czechom pola do grania. Mieliśmy okazję oglądać czeski zespół i wiemy, że kiedy zostawi im się trochę miejsca i nie zaatakuje odpowiednio szybko, potrafią dobrze rozegrać piłkę. Wtedy możemy mieć problem - tłumaczył 24-letni skrzydłowy. Błaszczykowski od kilku lat jest jedną z najjaśniejszych postaci drużyny narodowej, ale do spotkania z Czechami przystąpi mając za sobą niezbyt udane tygodnie: - Prawda jest taka, że z formą różnie bywa. Piłkarz jest tak dobry, jak jego ostatni mecz. Ostatnio miałem troszeczkę problemów ze zdrowiem i dlatego też nie miałem okazji zbyt długo trenować z drużyną. Przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie leczyłem chorobę i miałem problemy ze stopą, ale już wszystko jest w porządku. - Przed tym meczem jestem optymistycznie nastawiony, chociaż ciężko o optymizm przy naszych poprzednich wynikach, ale cały tydzień przepracowaliśmy bardzo sumiennie. Uważam, że powinno to przynieść oczekiwane efekty - zakończył Błaszczykowski.