Trwały one około 1,5 godziny i wzięli w nich udział niemal wszyscy piłkarze - z wyjątkiem Jacka Krzynówka i Jakuba Wawrzyniaka, którzy jeszcze nie dołączyli do drużyny. "Daj kulę" - krzyknął kapitan drużyny narodowej Michał Żewłakow i był to sygnał do rozpoczęcia zajęć. Zawodnicy początkowo grali w "dziada", a następnie ćwiczyli zagrania w ataku pozycyjnym. "Obudźcie się. Mamy 48 godzin do ważnego meczu" - krzyczał selekcjoner Leo Beenhakker po mniej udanych zagraniach. "Szybciej, celniej. W środę mamy zadanie do wykonania" - motywował swoich podopiecznych. Oddzielnie ćwiczyli bramkarze - Artur Boruc i Łukasz Fabiański, którzy z uśmiechami na twarzach wykonywali polecenia trenerów. Nie dało się między nimi wyczuć napięcia towarzyszącego zaciekłej rywalizacji o miano pierwszego golkipera na marcowy mecz eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną. Po kilkunastu minutach selekcjoner Leo Beenhakker podzielił graczy na grupy. Jedna udała się na trening strzelecki. Piłkarze na zmianę próbowali pokonać Boruca i Fabiańskiego - zarówno strzałami z dystansu, jak i po rozegraniu piłki. Obaj bramkarze prezentowali się jednak znakomicie, raz za razem wybijając piłkę, broniąc nawet strzały z bliskiej odległości. O ich dyspozycję kibice nie muszą się martwić. W tym samym czasie druga grupa ćwiczyła grę w defensywie, skupiając się przede wszystkim na odbiorze piłki. Po treningu zawodnicy mieli dobre humory, tryskali wręcz energią. Widać, że dla wielu graczy, którzy mają kłopoty w klubach, przyjazd na zgrupowanie reprezentacji to szansa na odzyskanie wigoru i poprawę dyspozycji. Kolejne zajęcia - już w pełnym składzie osobowym -zaplanowane są na poniedziałkowy wieczór. W środę drużyna zmierzy się w meczu towarzyskim z Walią.