Prowadzona przez polskiego szkoleniowca reprezentacja Tunezji w dobrym stylu awansowała do ćwierćfinału PNA. W drodze do czołowej ósemki "Orły Kartaginy" wyeliminowały m.in. faworyzowaną Algierię, którą w bezpośrednim starciu pokonały 2-1. Niestety, w meczu o czołową czwórkę lepsza o Tunezyjczyków okazała się reprezentacja Burkina Faso, z Prejuce Nakoulmą i Abdu Razackiem Traorem na czele. W trakcie spotkania z "Ogierami" doszło do gorszącej sceny. W 63 minucie "Henri" zdecydował się na ściągnięcie z murawy słabiej grającego Wahbiego Khazriego. Gwiazdor zespołu z Afryki Północnej, grający na co dzień w Premier League w Sunderlandzie, zachował się mało profesjonalnie. Wolno schodząc z boiska mówił coś niezadowolony do siebie, a potem odmówił podania ręki Kasperczakowi. Ostatecznie Tunezja przegrała z Burkina Faso 0-2 i pożegnała się z turniejem. - Po dobrych grach w grupie i zajęciu drugiego miejsca był duży apetyt, żeby pójść dalej. Niestety, w spotkaniu z Burkina Faso przydarzyło się słabsze spotkanie. Taka jest jednak piłka. Nie mieliśmy dnia i nie byliśmy tak dobrzy, jak we wcześniejszych grach - tłumaczy Interii trener Kasperczak. Pytamy selekcjonera reprezentacji Tunezji o zachowanie Khazriego... - Nie podał mi ręki i zlekceważył mnie. Przechodzi teraz jednak trudny okres. W jednym z wcześniejszych meczów z Mauretanią zobaczył czerwoną kartkę. W klubie nie gra regularnie. Teraz po meczu przyszedł, przeprosił i mówił, że nic takiego więcej się z jego strony nie przydarzy - mówi "Henri". To nie koniec zamieszania z udziałem doświadczonego polskiego trenera. Po przegranym ćwierćfinałowym spotkaniu jeden z dziennikarzy z Ghany napisał na Twitterze, że Kasperczak, z powodów rodzinnych, zrezygnował z pracy z reprezentacją Tunezji. "Henri" pytany przez nas o to wczoraj rano odpowiedział krótko: "To kompletna bzdura. Zostają na stanowisku". Wkrótce Tunezyjczycy rozpoczynają eliminacje do kolejnego Pucharu Narodów Afryki, który w styczniu i lutym 2019 zostanie rozegrany w Kamerunie. Potem jesienią decydujące mecze w eliminacjach MŚ z DR Konga. Wczoraj w Gabonie rozegrano pierwsze półfinałowe spotkanie PNA, w którym Egipt, po serii karnych, pokonał Burkina Faso 4-3. Bohaterem spotkania był 44-letni Essam El-Hadary, który w serii jedenastek dwa razy bronił piłkę po strzałach zawodników rywala. Dziś o godz. 20 w Port-Gentil drugie spotkanie, Ghana mierzy się z Kamerunem. - Nie ma jednego, zdecydowanego faworyta. Myślę, że pokazały to już wcześniejsze spotkania. Kto by pomyślał, że z grupy śmierci, w której graliśmy my, Senegal i Algieria, nikt nie zdoła zakwalifikować się do półfinału. Egipt na pewno jest mocny. Podobnie jednak Ghana czy Kamerun, w którym może nie ma wielu znanych zawodników, ale na turnieju prezentują się bardzo solidnie - mówi nam trener Kasperczak. Michał Zichlarz