- Grałem na różnych stadionach, ale nic nie równa się z grą w Liverpoolu. I może nic nie przebije Highbury (na którym do 2006 swoje mecze rozgrywał Arsenal z Henrym w składzie - przyp. red.), ale występ na Anfield Road to wspaniałe przeżycie. Fani bez ustanku dopingują, wspierają drużynę nawet wtedy, gdy ta przegrywa - powiedział nieoczekiwanie 31-letni napastnik. Czy to oznacza, że Henry'emu, który w dalszym ciągu nie może odnaleźć się w Barcelonie, marzą się przenosiny do Liverpoolu? Nie można tego wykluczyć, tym bardziej że zawodnik być może już w styczniu opuści stolicę Katalonii.