Najstraszniejszy i najdłuższy sen selekcjonera Anglików dobiega końca. Przynajmniej na te kilka dni, kiedy Ryan Giggs poprowadzi reprezentację Wielkiej Brytanii na igrzyskach. Nawet wyeliminowany z drużyny na Londyn 2012 David Beckham uważa, że nie było gracza bardziej godnego opaski kapitana gospodarzy. Legenda opisująca przyjaźń obu sławnych graczy głosi, że wiele lat temu, jeszcze w Manchesterze United, Anglik zadzwonił do Walijczyka, gdy złodzieje włamali się do jego domu. Giggs zjawił się natychmiast z kijem baseballowym w rękach, gotowy bronić kolegi z drużyny. W reprezentacji z Beckhamem grać jednak nie chciał. Mając 14 lat Giggs był kapitanem szkolnej drużyny Anglii, ale w futbolu profesjonalnym zdecydował się bronić barw rodzinnej Walii. To sprawiło, że nie wystąpił w finałach mistrzostw świata, czy Europy, co nie przeszkodziło mu zostać legendą. W listopadzie skończy 39 lat, a jego karierę opisuje 876 meczów dla United i 33 zdobyte trofea. O nienagannej postawie Ryana na boisku świadczy żart z serialu "Simpsonowie", w którym jeden z bohaterów pyta: "Czy możecie uwierzyć, że właśnie ukarali Giggsa żółtą kartką?" Najwybitniejszy piłkarz MU Jak mówi poetycko Alex Ferguson, gdy poznał Ryana, 13-letni Walijczyk miał "twarz spaniela prześladowanego przez kartkę papieru niesioną wiatrem". Z tego nieśmiałego chłopaka wyrósł najwybitniejszy piłkarz w historii Manchesteru United (kibice przyznali mu ten tytuł w ubiegłym roku), oraz laureat Orderu Imperium Brytyjskiego. "Nie sądzę, żeby królowa wiedziała kim jestem" - powiedział błyszcząc skromnością. Wielkim szokiem na Wyspach był ujawniony przez brukowce w maju 2011 roku skandal obyczajowy, gdy okazało się, że Giggs zdradzał żonę z gwiazdą Big Brothera. Wszyscy tylko nie on! Mimo to zagrał w przegranym z Barceloną finale Champions League na Wembley asystując przy honorowej bramce Wayne'a Rooneya. Giggs to żywa legenda, ale na londyńskich igrzyskach zobaczymy także inne gwiazdy piłki, które nęci złoty medal olimpijski. Największą motywację mają tradycyjnie Brazylijczycy - im zwycięstwa olimpijskiego wciąż brakuje w kolekcji trofeów. Cztery lata temu drogę po tytuł zagrodziła im Argentyna z Leo Messim. Pep Guardiola zwolnił wtedy Messiego z meczów z Wisłą Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów, by w Pekinie mógł wstąpić do rodziny olimpijskiej. Neymar i inni Dziś w tej samej sytuacji jest Neymar. Gwiazdor Santosu w wieku 20 lat przekroczył liczbę 100 goli dla klubu stając się trzecim strzelcem w jego historii. Dawno zaczęto by go porównywać do Pelego, gdyby nie fakt, że nie osiągnął nic z drużyną narodową. Brazylia jest gospodarzem mundialu w 2014 roku, w Londynie chce zrobić krok w kierunku szczytu. Neymara wesprze Thiago Silva, jeden z najdroższych obrońców w historii piłki, który za 40 mln euro przeniósł się właśnie z Milanu do PSG. On już grał na igrzyskach zdobywając brąz w Pekinie. Wielkie ambicje mają Urugwajczycy wysyłający na londyńskie igrzyska atak marzeń z Luisem Suarezem i Edinsonem Cavanim, czyli piłkarzami, którzy zapewnili pierwszej reprezentacji kraju czwarte miejsce na mundialu w RPA i złoty medal Copa America. Wtedy jeszcze Cavani był w cieniu Diego Forlana, w Londynie nie będzie musiał świecić światłem odbitym. Szansa na osobliwy hat-trick Do faworytów należy "La Roja" prowadzona przez trio mistrzów Euro 2012: Mata-Alba-Javi Martinez. Już przed rokiem dziennik "Marca" sparafrazował słowa Gary'ego Linekera pisząc, że "futbol to prosta gra jedenastu na jedenastu, w której na koniec i tak zawsze wygrywają Hiszpanie". Ostatnie cztery lata zmieniły futbolowego przeciętniaka w światowe imperium nr 1. Juan Mata ma szansę na osobliwy hat-trick. Wygrał już w tym sezonie Ligę Mistrzów i Euro 2012. Startujący dziś turniej piłkarski już dawno przestał należeć do hitów olimpijskich. Trudna miłość MKOl i FIFA sprawiła, że laur igrzysk to najmniej wartościowe trofeum w kolekcji piłkarza. Mimo wszystko olimpiada to jednak coś więcej niż zmagania drużyn młodzieżowych. Wiele gwiazd wciąż daje się skusić. Giggs pełni w Londynie rolę symboliczną, Neymar i Thiago Silva mają misję dziejową, kilku innych sławnych graczy mających w nogach wyczerpujący sezon przerwało wakacje, by stanąć w szranki na igrzyskach. Czy na legendarnych brytyjskich stadionach będą zdolni dokonać rzeczy niezwykłych i choć chwilami wydostać się z cienia pływaków, lub lekkoatletów? A może to dobrze, że raz na cztery lata, kiedy świętują inne dyscypliny, sport nr 1 pozwala się zepchnąć na drugi plan na krótką chwilę? <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2367925">Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a>