Grzegorz Kasprzik: "Rywale wykonywali rzuty karne tak dobrze, że zdołałem tylko dotknąć piłkę. Przyznaję, że popełniłem błąd przy bramce, próbowałem łapać piłkę, a ona się odbiła i straciliśmy gola. Nie ma teraz innego wyjścia, tylko podnieść głowę, zagrać w lidze na tyle na ile nas rzeczywiście stać i wywalczyć awans do europejskich pucharów w przyszłym sezonie". Robert Lewandowski: "Bardzo się starałem. W końcówce miałem świetną sytuację, usiłowałem przenieść piłkę nad bramkarzem, ale nie udało się. Żałuję, szkoda, że nie awansowaliśmy do grupowej fazy". Ivan Djurdjević: "Na jedenastym metrze od bramki, tam gdzie wykonywano rzuty karne, był mały dołek. Ciężko było się złożyć do strzału. Mimo to nie mogę się tym tłumaczyć. Powinienem zdobyć bramkę. Myślę, że utrudnieniem był dla mnie występ przez aż 120 minut i skurcze, które odczuwałem w końcówce". Jeroen Simaeys (Club Brugge): "Brugge grało lepiej w pierwszym meczu w Polsce. W rewanżu było bardziej nerwowo. Lech postawił twardy opór. Z wielkim trudem w końcu jednak potrafiliśmy ich pokonać. Myślę, że w sumie zasłużyliśmy na to zwycięstwo". Czytaj też: Lech Poznań po karnych przegrał z Club Brugge Zieliński: Wracamy w podłych nastrojach