Trzecie miejsce "Niebieskich" to jedna z większych niespodzianek zakończonego w sobotę sezonu ekstraklasy. - Na pewno nie jesteśmy ligowymi potentatami, a byli nawet tacy, którzy przed sezonem widzieli nas w gronie spadkowiczów. A nam udało się stworzyć solidną drużynę, choć inne zespoły miały większe indywidualności. W każdym razie w obecnej sytuacji trzecie miejsce, to wielki sukces Ruchu. Prawie jak mistrzostwo Polski - powiedział Fornalik. Według niego, największe atuty "Niebieskich" to dobre przygotowania fizyczne i równa forma przez cały sezon. - Dodałbym do tego charakter piłkarzy, którzy stworzyli fajny kolektyw. Gdy jeden wypadał ze składu, wchodził następny i zasuwał za kolegę, godnie go zastępował - podkreślił. 20-letni Artur Sobiech zdobył 10 goli dla Ruchu i został wybrany "Odkryciem sezonu". - Artur wykorzystał szansę i pokazał, że drzemię w nim duże umiejętności. Jego gra zrobiła wrażenie, więc nic dziwnego, że ma oferty z innych klubów. Sądzę jednak, że zostanie z nami jeszcze co najmniej rok - zaznaczył szkoleniowiec. Fornalik od początku tygodnia pracuje nad opracowaniem planu przygotowań do nowego sezonu. - Puchary ruszają już na początku lipca, więc to bardzo nietypowa sytuacja, która burzy okres przygotowawczy. Myślę, że wspólnie z doktorem Jerzym Wielkoszyńskim opracujemy jednak optymalny program przygotowań. Musimy podołać temu wyzwaniu - stwierdził. Zdaniem Fornalika, udział w rywalizacji międzynarodowej może stanowić pułapkę dla klubu. - W naszych warunkach pierwsza runda kwalifikacji, to daleki wyjazd i niewdzięczny rywal, pewnie ze wschodu Europy. Trzeba się odpowiednio przygotować pod każdym względem, by nie dołożyć do tego interesu, tym bardziej, że krezusami nie jesteśmy, choć i tragedii w klubie nie ma. Jednak, by udział w Lidze Europejskiej odpowiednio spożytkować, trzeba koniecznie pokonać co najmniej jednego bądź dwóch rywali - podkreślił. Trener Ruchu po raz kolejny zwrócił uwagę na wielkie emocje, jakie dostarczył kibicom tegoroczny finisz rozgrywek ligowych. - Końcówka sezonu była imponująca, pełna emocji. Wydawało się, że Wisła jest poza zasięgiem, a to Lech został mistrzem. Nikt nie stawiał, że Ruch zagra w pucharach, a stało się inaczej. Sześć, może nawet osiem, drużyn bardzo długo nie było pewnych utrzymania - punktował plusy ostatniego sezonu. Tym, którzy walczyli o uniknięcie degradacji, szczególnie nie zazdrościł, gdyż przed rokiem jego zespół był w podobnej sytuacji. - Rywalizacji o utrzymanie towarzyszy bez porównania większa presja niż gdy walka toczy się o udział w europejskich pucharach. Sam kiedyś grałem o mistrzostwo Polski i wiem, jak to smakuje. Dla piłkarza to frajda, choć odpowiedzialność też jest spora. A walka o utrzymanie to często jednocześnie walka o byt klubu, o dalszą egzystencję - przyznał Waldemar Fornalik. Ruch dotarł również do półfinału Pucharu Polski, gdzie dość niespodziewanie musiał uznać wyższość pierwszoligowej Pogoni Szczecin. - Oczywiście, że żałuję, bo finał był blisko. Ale nie mam do nikogo pretensji. W tych dwóch meczach zawiodła skuteczność, bo graliśmy na swoim poziomie, stworzyliśmy mnóstwo sytuacji - zakończył trener "Niebieskich".