GKS Katowice w pierwszym meczu po awansie zremisował u siebie z Resovią 2-2. Prowadził dwoma bramkami by stracić zwycięstwo w doliczonym czasie. Paweł Czado: Po inauguracji można mieć mieszane uczucia. Pan jest bardziej zadowolony czy niezadowolony? Adrian Błąd, pomocnik GKS-u Katowice: - Pół na pół. Z jednej strony mogliśmy wygrać, z drugiej - po stracie gola w końcówce - mogliśmy nawet przegrać 2-3. Oceniam, że ten remis jest sprawiedliwy. My przez 75 minut kontrolowaliśmy spotkanie, myślę nawet, że Resovia nie była na to gotowa, nie spodziewała się, że będziemy grać w ten sposób. W końcówce jednak zabrakło nam jakości. Przez to Resovia miała sytuacje, zagrożenie pod naszą bramką sprawiały ciągłe wrzutki w pole karne. W ostatnim kwadransie nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce na połowie rywala. Resovia wybijała a my zamiast spokojnie utrzymać się przy piłce od razu próbowaliśmy iść do przodu. Brakło nam cwaniactwa, może dojrzałości w końcówce - tak żeby piłkę przytrzymać, nie wszystko robić "na hurra". Potem brakło już chyba wszystkiego, bo Resovia zepchnęła nas mocno i każdą piłkę wrzucała w pole karne, z kilku mieli bardzo groźne sytuacje i mogło się zakończyć nawet porażką. Na szczęście Dawid Kudła bronił świetnie. Dobra gra przez 75 minut nie wystarczy... Mam więc mieszane uczucia choć jak na inaugurację myślę, że jest OK. Ostatnio były one przecież w naszym wykonaniu słabe [2-3 na wyjeździe z Hutnikiem Kraków w zeszłym sezonie, 1-3 u siebie ze Zniczem Pruszków dwa lata temu, 0-1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała trzy lata temu, 1-2 z Pogonią Siedlce cztery lata temu, 0-1 z Wigrami Suwałki pięć lat temu, przyp.aut.]. Siedziałem w takim miejscu, że idealnie widać było akcję i strzał po którym strzelił pan bramkę na 1-0. Ile było w tym improwizacji? - Tak wyszło, to był instynkt, ułamek sekundy że trzeba było zareagować [Błąd ściął do środka prawą nogą, piłkę w okienko posłał lewą, przyp.aut.]. Szkoda tylko, że podobną sytuację miałem w 91.minucie i wtedy nie wyszło, nie trafiłem w bramkę. Nie udało się skończyć tego meczu jak chcieli. w następnych meczach w końcówkach musimy pokazać więcej jakości, więcej utrzymania przy piłce. Wtedy rywal będzie stwarzał mniej sytuacji. Udało się doprowadzić do sytuacji gdzie właściwie na każdej pozycji jest w GKS-ie rywalizacja. Drużyna budowana jest bardzo spokojnie. Odpowiada to panu?- Tak, od dwóch lat jest dość spokojnie w tej materii. Jestem w Katowicach piąty sezon i odkąd na Bukowej są trener Górak i dyrektor Góralczyk wszystko jest robione spokojnie, bez szaleństw. Wcześniej bywało z tym różnie. Nie było wyników, awansu była więc bardzo duża wymiana zawodników. Tak naprawdę z różnym skutkiem - myślę, że przez to wziął się choćby spadek. Budowanie drużyny z głową na pewno ma plusy. Nasza drużyna się rozwija, ma tożsamość, widać jak chcemy grać w piłkę. Każdy zawodnik, który teraz dochodzi widzi w co się musi wkomponować, wie co pokazuje ta drużyna. Musimy pamiętać, że wielu zawodników z tej drużyny zagrało teraz dopiero pierwszy mecz w pierwszej lidze nie możemy więc nic deklarować tylko skupiać się na grze w kolejnym meczu. Sezon jest długi i na pewno będzie bardziej wymagający niż w drugiej lidze. Jeśli nie wykorzystuje się dobrej sytuacji na bramkę to pierwsza liga tego już nie wybacza. Jest czas na igrzyska?- No tak, czasem oglądamy nawet coś wspólnie w szatni, tak widzieliśmy choćby medal w zapasach. Śledzę i trzymam kciuki. Jak chyba każdy Polak.