Przeliczając na złotówki, to równowartość 1 miliona 300 tysięcy złotych. Oznacza to, że za każdy spędzony w Madrycie dzień Ronaldo zarabiać będzie 192 tysiące złotych. W porównaniu do poprzedniej oferty Real zaproponował więcej o 120 tysięcy funtów tygodniowo. Zaledwie tydzień temu proponował Cristiano 180 tysięcy za każde siedem dni gry w klubie. Kwota transferowa również ma być "galaktyczna" i zamknąć się w kwocie 75 milionów funtów! To około 101 milionów euro! Sytuacja z Ronaldo zmienia się jak w kalejdoskopie. Przedwczoraj prezes Realu, Ramon Calderon wyznał, że nie zamierza już więcej starać się o pozyskanie Portugalczyka, wczoraj zawodnika próbowała ściągnąć do siebie Barcelona, a dziś po raz kolejny zaatakowali "Królewscy" wytaczając najmocniejsze transferowe działa. Mocniejsze niż w 2001 roku, gdy za 76 milionów euro sprowadzili do siebie Zinedine Zidane'a. Tymczasem Cristiano wciąż nie dał odpowiedzi na pytanie, w jakim klubie zamierza grać w kolejnym sezonie. Jak donosi hiszpański dziennik "Marca" Luiz Felipe Scolari, brazylijski trener reprezentacji Portugalii rozmawiał ze swoim podopiecznym o transferze i doradził mu przenosiny do Hiszpanii. Swoje stanowisko w sprawie zabrała także portugalska federacja. Poradziła ona Cristiano, aby wstzymał się z publicznym ogłoszeniem decyzji co do swojej przyszłości aż do pierwszego meczu Euro 2008 z Turcją. W Madrycie już przygotowują się do olbrzymiego wydatku. Istnieją obawy, czy klubowy budżet wytrzyma tak ogromne obciążenie. Jednak prezes Calderon uspokaja - Zawsze mówiłem, że pieniądze klubu mają być na boisku, a nie w banku - wyjaśnia. A wściekłość jaką wywołał w Manchesterze poprzez kolejną ofertę dla Ronaldo komentuje krótko. - Nie chcemy konfliktu z Manchesterem United. Tak samo jak nie chcemy zrobić nic wbrew woli przyjaciela, jakim jest dla nas Man Utd - zarzeka się prezes Realu.