- Już w pierwszej połowie mecz dobrze się dla nas układał, bo w końcu zaczęliśmy stwarzać sobie dobre sytuacje, grać szybko i szeroko, powiedziałbym nawet, że z polotem. Jednak pod bramką zachowywaliśmy się z Maćkiem nieskutecznie, brakowało trochę wyczucia piłki. Wszystko odmieniła ta druga połowa i szybko strzelone dwa gole - powiedział napastnik Wisły po wyjściu z szatni. - Czy w pierwszej minucie byłeś faulowany w polu karnym? - Tak i powinien być rzut karny. Zawodnik Zagłębia popchnął mnie od tyłu, w ogóle nie chciał atakować piłki. Z panem Siedleckim (arbiter meczu - przyp. red.) mamy zatargi już od meczu w Katowicach, kiedy ewidentnie nas skrzywdził. Teraz miał łatwy mecz do prowadzenia, ale w pewnych momentach niepotrzebnie prowokował sytuacje, tak jak pod koniec meczu z kartką dla Maćka Żurawskiego, który w żadnym wypadku na nią nie zasłużył. - Nie obawialiście się w przerwie? W końcu atakowaliście głównie tylko lewym skrzydłem, bo tuż przed meczem wypadł Jakub Błaszczykowski. - Ataki lewą stroną spowodowane były tym, że oni dobrze blokowali nasze prawe skrzydło, a lewe trochę odpuszczali. Nie mieliśmy obaw, bo sytuacje się stwarzały, sądziliśmy, że jesteśmy w stanie strzelić przynajmniej tą jedną bramkę na wagę zwycięstwa. - Przy pierwszej bramce mierzyłeś w okienko? - Nie, strzelałem mocno, na siłę. W tygodniu trochę przyłożyliśmy się nad wolejami i to przyniosło skutek w postaci jednej z moich bramek. - Czy już teraz czujesz się w formie? Czy to tylko kwestia skuteczności? - Skuteczność okazała się dzisiaj plusem, bo strzeliłem dwie bramki. Wciąż jednak czuję mięsień przywodziciela i nie ma co ukrywać, że na boisku, szczególnie gdy mam zagrać lewą nogą, to mam pewne obawy z zagraniem piłki. - Nie myśleliście w trakcie meczu o derbach, ale walczyliście do samego końca... - Ja zacząłem myśleć już w okolicach 70 minut, żeby nie forsować tempa, bo zdarzyło się już raz tak i to w Lubinie, że do końca atakowaliśmy, chcąc nastrzelać jak najwięcej bramek, a potem w Tbilisi trochę zabrakło "poweru". Andrzej Łukaszewicz, Kraków