Reakcję piłkarza wywołała wypowiedź menedżera sir Aleksa Fergusona, który jest zirytowany tym, że zawodnik jeszcze nie podpisał nowej umowy. Ma ona opiewać na 100 tys. funtów tygodniowo. Podobne zdanie mają fani "Czerwonych Diabłów", którzy liczą, ze 26-letni obrońca jeszcze przez długi czas będzie ostają ich klubu. - Chcę zostać w Manchesterze United. Tak było od początku. Rozumiem frustrację kibiców, ale ludzie muszą także zrozumieć, że kontraktowe negocjacje nie trwają tylko jeden czy dwa dni - powiedział Ferdinand. - One wymagają czasu i to jest jedna z tych sytuacji. Poza tym mój agent Pini Zahavi jest obecnie poza Anglią, co spowalnia sprawę, ale po jego powrocie, mam nadzieję, rzeczy przybiorą szybszy obrót - dodał piłkarz. Podobne zdanie ma Ferguson. - Nic nie możemy poradzić na nieobecność Zahaviego, ale po jego powrocie oczekujemy decyzji. Tego samego chcą fani ManU. Nie będziemy się wygłupiać. Zawierzyliśmy temu piłkarzowi i teraz liczymy na rewanż - powiedział menedżer "Czerwonych Diabłów". Wątpliwości, co do intencji zawodnika, pojawiły się po tym, jak Ferdinand razem z Zahavim 9 kwietnia spotkał się na kolacji z Peterem Kenyonem, dyrektorem wykonawczym Chelsea Londyn. Choć Jose Mourinho, menedżer "The Blues" stwierdził, że nie planuje zakupu reprezentanta Anglii, Ferguson nie do końca mu uwierzył.