Austriacy kończą nawet treningi setek wolontariuszy, którzy przyjechali tu z całej Europy, także z Polski. To miłe, że Polacy są wszędzie za granicą. Wystarczyły pierwsze kroki po olbrzymim centrum sportowym Prater/Handelskai, byśmy usłyszeli polską mowę: - Ooo! Pan z Krakowa, to proszę do mnie - przywitał nas miły młodzieniec w biurze prasowym. Nazywa się Marcin Dahlke i do Wiednia przyjechał z Poznania, by pomóc w organizacji Euro 2008. Jest wolontariuszem i rzecz jasna kibicem Lecha. - Mam nadzieję, że nasi wyjdą z grupy - nie kryje Marcin. Marcin na akredytacji ma swoje zdjęcie, personalia, a także języki, w jakich się posługuje. W jego wypadku obok polskiego znajdował się angielski. Wolontariuszy-poliglotów znajdziecie tu na każdym kroku. Gdy młody Austriak czystym angielskim tłumaczył nam, gdzie zostawić samochód (wszystkie alejki wokół stadionu są wyłączone z ruchu, a to właśnie tam najczęściej parkowaliśmy) widząc moją koszulkę ("Kraków - Miasto Euro 2012) włączyła się po czesku stojąca obok niego leciwa już kobieta. Wszystko jest doskonale oznakowane. Odpowiedni zjazd z autostrady skieruje was na stadion, a później bez trudu znajdziecie drogowskazy do właściwego parkingu. Osoby bez samochodu bez trudu na Prater dostaną się metrem. Właśnie tu 12 czerwca Orły Leo Beenhakkera zmierzą się z gospodarzami. Cała Polonia żyje już tym meczem. Michał Białoński, Wiedeń