"Ludzie są różni, ja jestem z tych, którzy wolą nie chwalić dnia przed zachodem słońca" - stwierdził tuż po tym jak znalazł się w szerokiej kadrze "Kanonierów". Taką wypowiedzią można sobie zjednać wielu fanów. Urodzony 18 kwietnia 1985 w Kostrzynie nad Odrą wychowanek Polonii Słubice szybko piął się po szczeblach piłkarskiej kariery. Zaczął od MSP Szamotuły później były Lubuszanin Drezdenko, Sparta Brodnica i Mieszko Gniezno i w rundzie jesiennej sezonu 2004/2005 został rezerwowym bramkarzem Lecha Poznań. W stolicy Wielkopolski nie zabawił długo, a w przerwie zimowej przeszedł do Legii Warszawa. Dzięki stołecznej ekipie zadebiutował w ekstraklasie 24 lipca 2005 meczem z Arką Gdynia. Po odejściu Artura Boruca do Celticu został pierwszym bramkarzem Legii. W sezonie 2005/2006 wystąpił już we wszystkich 30 spotkaniach! Fabiański był na murawie przeciwieństwem Boruca, który swoją ekspresją lubił "podgrzewać" atmosferę. Mówi się, że dobry golkiper musi mieć coś z... wariata. "W ostatnich latach na tej pozycji pojawiło się wielu bramkarzy bardzo spokojnych, takich jak Van Der Sar, Dida, Casillas, Buffon czy Petr Cech. Żaden z nich nie jest "świrem", za to każdy z nich daje poczucie pewności obrońcom. Ja też wolę tę opcję" - umiejętnie wybrnął z sytuacji zapytany przez żurnalistę "Dziennika". Nie ma swojego idola na tej pozycji. "Lubię podpatrywać różnych bramkarzy, ale nie mam jakiegoś ideału, który chciałbym naśladować. Chcę podążać własną drogą" - zaznaczył. Dobra postawa w bramce legionistów zaowocowała podwójnie. W grudniu 2005 wystąpił w meczu ze Szkocją kadry "B" prowadzonej przez Edwarda Klejndinsta, a 28 marca 2006 Paweł Janas pozwolił mu zadebiutować, jako reprezentant numer 793, w meczu z Arabią Saudyjską. Rok później zdecydował się pokonać kolejny szczebel karierowej drabinki i podpisał kontrakt z Arsenalem Londyn! "The Gunners" chcieli Fabiańskiego już w 2004 roku, kiedy odbywał w stolicy Anglii staż, ale rozsądek podpowiedział mu, że to nie jest jeszcze najlepsza pora. "Fabian" odrzucił wtedy pierwszą ofertę "Kanonierów" i wrócił grać do Polski. Czas więc pokazał jak trafna była to decyzja! Nagrodzony w 2006 i 2007 roku piłkarskim Oskarem z uznaniem wypowiada się o warsztacie szkoleniowym Arsena Wengera czy też Leo Beenhakkera, który równie szybko poznał się na jego talencie. "Leo czy też Arsene, to są to dwie wyraziste osobowości z niebywałą charyzmą. Jak popełnisz błąd, to nie usłyszysz bury, bo oni zdają sobie sprawę, że każdy popełnia błędy i nie będą mieć do Ciebie pretensji, że coś chciałeś zrobić dobrze, a nie wyszło" - chwali sobie pracę pod okiem zachodnich fachowców. "Jeżeli chodzi o naszych trenerów, to nie chciałbym zbytnio rozwijać tematu. W Polsce zupełnie inaczej to wygląda" - nie kryje Fabiański. W reprezentacji Polski zagrał już 7 meczów. Dwa lata temu został powołany do kadry narodowej na mundial, ale w Niemczech jako jeden z niewielu nie zagrał ani minuty. Na Euro 2008 raczej pojedzie, ale czy dostanie szansę w jakimś meczu, gdy tym (pewnym) numerem jeden Artur Boruc?