Dyrektor sportowy "Czarnych Koszul" pozytywnie ocenia poziom organizacji pierwszoligowych spotkań. "Poprawa infrastruktury na stadionach jest widoczna prawie wszędzie. Nawet najbiedniejsze kluby równają do najlepszych. Teraz czas na podgrzewane płyty. Muszą je mieć wszystkie kluby z I ligi, a wtedy żaden termin rozgrywania meczu nie będzie zły" - wyznał Engel, którego martwią jednak częste sędziowskie pomyłki. "Wszystkich przebił Tomasz Cwalina, który sędziował dwa razy i dwukrotnie się skompromitował. Najśmieszniejsze jest to, że szef Wydziału Sędziowskiego starał się go bronić. Chowanie śmieci pod dywan nic nie da" - stwierdził krytycznie były selekcjoner reprezentacji. Jerzy Engel jest również rozgoryczony postawą polskich drużyn w europejskich pucharach. "Najlepiej spuścić zasłonę milczenia, bo to była kompromitacja. O ile Legia miała prawo odpaść po meczu z Austrią Wiedeń, drużyną od niej lepszą, o tyle porażka Wisły z Gruzinami była szokiem. Przegrana Lecha z Terekiem Grozny zapowiadała kryzys w poznańskim klubie. Amica miała przeciętnych rywali, ale w grupie, gdzie słabeusze zniknęli, została obnażona" - wyznał Engel, który dostrzega jednak jakieś "światełko w tunelu". "W każdym zespole pojawili się zawodnicy, którzy mogą marzyć o dużych albo wielkich karierach. W Polonii odkryciem jest pomocnik Konrad Gołoś. Ciekawe wejście do Legii mieli pomocnik Marcin Smoliński i obrońca Jakub Rzeźniczak. Filip Burkhardt i Karol Gregorek pokazali się w Amice. Ciągły postęp notują bliźniacy Brożkowie, szczególnie Paweł, napastnik GKS Katowice. W Pogoni przyjemnie się patrzy na grę rozgrywającego Przemysława Kaźmierczaka. Śledzimy także rozwój Sebastiana Mili, który wyrasta na lidera reprezentacji" - podkreślił dyrektor sportowy Polonii.