Polska zagra w finałach ME po raz drugi w historii. Gospodarze wspierani dopingiem trzech tysięcy kibiców zgromadzonych w koszalińskiej hali atakowali od początku. Po dwóch trafieniach Rafała Franza w odstępie 11 sekund prowadzili 2-0. Potem zaczęła się "wymiana ciosów", bo goście dążyli do odrobienia strat. W 8. minucie wyrównał stan dwumeczu Norbert Horvath, skutecznie przedzierając się przez polską obronę. W 14. min. polski bramkarz Michał Kałuża wyszedł z piłką na połowę rywali. Węgrzy ją przechwycili i Zoltan Droth uderzeniem z linii środkowej trafił do siatki. W 18. minucie (mecz trwa 2x20 minut) drugą żółtą i tym samym czerwoną kartką ukarany został Franz. Musiał iść do szatni, a koledzy przez 120 sekund bronili się w osłabieniu. Przetrwali napór przeciwnika i tuż przed przerwą mogli prowadzić, bowiem po silnym strzale Mikołaja Zastawnika gości uratował słupek. Polacy do awansu potrzebowali dwóch goli. Ruszyli do natarcia, Węgrzy też zamierzali wyjść na prowadzenie. W efekcie kibice obejrzeli mnóstwo podbramkowych okazji. Horvath z bliska strzelił w poprzeczkę, w odpowiedzi świetnej okazji nie wykorzystał kapitan "Biało-Czerwonych" Marcin Mikołajewicz. Węgierskiego bramkarza pokonał w dużym zamieszaniu Sebastian Wojciechowski i było 3-2. W hali wzmógł się doping, a osiem minut przed końcem czwartego gola dla gospodarzy strzelił Michał Kubik. Sytuacja Węgrów stała się jeszcze trudniejsza, kiedy chwilę potem po drugiej żółtej kartce osłabił ich Peter Komaromi. Podopieczni trenera Andrzeja Biangi wykorzystali grę w przewadze po trafieniu Kubika. Rywale wycofali bramkarza, zaatakowali, ale "skarcił" ich Dominik Solecki, który uderzeniem spod własnej bramki podwyższył prowadzenie. Węgrzy zdążyli jeszcze odpowiedzieć trafieniami Petera Hosszu i Zoltana Drotha, ale losów awansu nie zdołali odwrócić. Na przeszkodzie stanął dobrze spisujący się w polskiej bramce Kałuża. Polacy prawo występu w barażach wywalczyli w kwietniowym turnieju w Elblągu. Zajęli tam trzecie miejsce, za Hiszpanią i Serbią. Decydujący okazał się zremisowany 1-1 pojedynek z broniącymi tytułu Hiszpanami. Wszystkie osiem wcześniejszych meczów z tym rywalem Polacy przegrali. Do eliminacji zgłosiła się rekordowa liczba 48 zespołów, w tym debiutanci - Niemcy i Kosowo. Zwycięzcy siedmiu grup (Włochy, Azerbejdżan, Ukraina, Portugalia, Hiszpania, Kazachstan i Rosja) zapewnili sobie bezpośredni awans do finałów. Drużyny z miejsc drugich (Gruzja, Węgry, Chorwacja, Rumunia, Serbia, Czechy i Francja) oraz najlepsza z trzeciego - Polska - rywalizują w barażach o kolejne cztery miejsca. Stawkę 12 uczestników uzupełnią gospodarze - Słoweńcy. ME zostaną rozegrane od 30 stycznia do 10 lutego w Arenie Stożice w Lublanie. W marcu 2015 roku "Biało-Czerwoni" zajęli ostatnie miejsce w turnieju eliminacyjnym do poprzednich ME, który był rozgrywany w Krośnie. Zremisowali wtedy z Białorusinami 0-0 oraz przegrali z Finami 2-3 i Włochami 3-6. Wtedy prowadził ich włoski trener Andrea Bucciol, który został zwolniony i w sierpniu 2015 roku kadrę objął Andrzej Bianga. W 2016 roku Polacy pod jego kierunkiem, po barażach z Kazachstanem, odpadli z rywalizacji o udział w mistrzostwach świata. W Szczecinie zremisowali 1-1, na wyjeździe przegrali 0-7. Futsalowa reprezentacja kraju w mistrzostwach Europy wystąpiła tylko raz, w 2001 roku w Moskwie. Podopieczni ówczesnego selekcjonera Romana Sowińskiego trafili do grupy z Hiszpanią, Ukrainą i Chorwacją. Przegrali wszystkie mecze. W turnieju występowało wówczas osiem zespołów. ME w futsalu odbyły się dotychczas 10-krotnie. Zwyciężali Hiszpanie (1996, 2001, 2005, 2007, 2010, 2012, 2016), Włosi (2003, 2014) i Rosjanie (1999). Polska - Węgry 6-4 (2-2) Bramki: 1-0 Rafał Franz (6.), 2-0 Rafał Franz (6.), 2-1 Norbert Horvath (8.), 2-2 Zoltan Droth (14.), Sebastian Wojciechowski (27.), 4-2 Michał Kubik (32.), 5-2 Michał Kubik (34.), 6-2 Dominik Solecki (36.), 6-3 Adam Hosszu (36.), 6-4 Zoltan Droth (40.). Piotr Girczys