<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-G-euro-2020-kwalifikacje-kwalifikacje-grupa-e,cid,715,rid,3805,gid,1063,sort," target="_blank">Grupa E el. Euro 2020 - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a> W niedzielnym spotkaniu grupy E Chorwaci objęli prowadzenie w 13. minucie po bramce Ante Rebicia. W 34. wyrównał Adam Szalai, a w 76. o zwycięstwie gospodarzy przesądził Mate Patkai. - Mamy jako drużyna ogromną jakość i potencjał, ale musimy grać lepiej. Nie zaprezentowaliśmy swojego poziomu, stąd szokująca porażka. Należy też zapomnieć o mundialu w Rosji i skupić się na tym, co przed nami. Na pewno będziemy dyskutować w swoim gronie - przyznał Modrić w rozmowie z chorwackimi dziennikarzami. Wicemistrzowie świata mieli problemy już na inaugurację kwalifikacji Euro 2020 - u siebie wygrali z Azerbejdżanem 2-1, mimo że przegrywali 0-1. Gola na wagę trzech punktów zdobył Andrej Kramarić w 79. minucie. - Wszyscy rywale są bardzo nastawieni na nas i każdy mecz będzie bardzo ciężki - dodał rozgrywający Realu Madryt. Chorwackie media podkreślają, że to dopiero początek eliminacji i nie wszystko stracone, ale zespół trenera Zlatko Dalicia nie może sobie pozwolić na kolejne wpadki. - W tabeli aż cztery drużyny mają po trzy punkty, w tym nasz najbliższy przeciwnik - Walia (8 czerwca), która rozegrała jedno spotkanie - analizowano na portalu 24sata. Zawodnicy dodają, że muszą pokazać, iż drugie miejsce na mundialu 2018 ne było dziełem przypadku czy zbiegiem okoliczności. - Nie powinniśmy żyć wspomnieniami. Wynik w Budapeszcie jest dla nas pewnego rodzaju przebudzeniem i znakiem, że musimy myśleć o teraźniejszości i przyszłości. Na szczęście jeszcze jest sporo meczów do rozegrania. Co do niedzielnego spotkania, zagraliśmy lepiej w drugiej części, lecz to było za mało. Węgrzy byli bardziej agresywni i zasłużenie wygrali - ocenił obrońca Dejan Lovren. Sporo przemyśleń po nieudanym występie miał Dalić. Odkąd od jesieni 2017 roku prowadzi kadrę narodową, Chorwaci triumfowali 11 razy, pięciokrotnie remisowali i doznali sześciu porażek. - Powiedziałem już wcześniej, że te kwalifikacje będą trudne. Wszyscy się mobilizują na nas i chcą pokonać wicemistrzów świata, zwłaszcza mając wsparcie swoich kibiców. Węgrzy mają trzy punkty, a my problem. W Budapeszcie nie mieliśmy pomysłu na grę, zabrakło kreatywności. Ale płakać nie będziemy, nie robimy dramatu z tej przegranej, tylko idziemy dalej - stwierdził trener. A na Węgrzech wielka radość. Włoski szkoleniowiec Marco Rossi przyznał, że to jego największy sukces w karierze. - Wierzę, że możemy grać jeszcze lepiej - zaznaczył. Kilka dni wcześniej jego piłkarze ulegli Słowacji 0-2 i wówczas Rossi był krytykowany przez kibiców. - W Trnawie zabrakło nam szczęścia. A co do fanów - we Włoszech jest 60 milionów selekcjonerów, na Węgrzech 10 milionów, ale to ja decyduję o składzie i biorę odpowiedzialność za swój wybór - podkreślił.