W piątek w Krakowie spotkały się dwa zespoły, które w dotychczas rozegranych dwóch kolejkach nie straciły punktu. Zdecydowanie lepiej w tej konfrontacji zaprezentowali się krakowianie, którzy odnieśli pewne zwycięstwo. To dobry prognostyk przed wtorkową konfrontacją z Anderlechtem. Wisła przeważała od początku spotkania, Górnik grał uważnie w tyłach, pozostawiając na desancie tylko Adriana Sikorę. Mimo wzmocnionej obrony gości, wiślacy kilkakrotnie przedarli się pod bramkę i bezbramkowy wynik do przerwy górnicy zawdzięczali tylko świetnie interweniującemu Lechowi. Licznie zgromadzona na stadionie krakowska publiczność na pierwszego gola czekała do 66. minuty. Wtedy to świetne prostopadłe podanie otrzymał Daniel Dubicki i w sytuacji sam na sam na polu karnym został podcięty przez Lecha. Jak zwykle skutecznym egzekutorem "jedenastki" okazał się Maciej Żurawski. Zaledwie 7 minut później było już 2:0. Po kolejnym prostopadłym podaniu w polu karnym znalazł się Żurawski, jego strzał został zablokowany, jednak do piłki doszedł "lis" pola karnego Tomasz Frankowski i mimo ofiarnej interwencji Kazimierza Moskala skierował ją pod poprzeczkę. Do końca spotkania Wisła kontrolowała sytuację oszczędzając siły przed rewanżowym meczem z Anderlechtem. Wiślacy w trzech meczach w lidze polskiej odnieśli komplet zwycięstw i nie stracili bramki. Ostatni raz równie udany start ligi Wisła zanotowała 75 lat temu. <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/wyn?id=4497&nr=3">Zobacz wyniki ekstraklasy piłkarskiej</a>