O tym, że w spotkaniu dwóch warszawskich drużyn padł bezbramkowy remis zadecydowało przede wszystkim nastawienie taktyczne - tak Polonia jak i Legia zagrały bardzo ostrożnie w defensywie, a próby wyjścia z akcjami ofensywnymi były starannie przygotowywane. Zarówno Legia jak i Polonia miały po kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, ale zawiodła skuteczność. Najdogodniejszą okazję do zdobycia bramki miała Polonia w 84. minucie meczu. Po błędzie Sergieja Omeljańczuka, który minął się z piłką, w pole karne Legii dośrodkował Marcin Kuś, na podanie 5 metrów przed bramką Kowalewskiego czekał niepilnowany Bartosz Tarachulski i gdyby piłka dotarła do "Tarantuli" zapewne bramka by padła. Na szczęście dla Legii Tomasz Jarzębowski w ostatniej chwili centrę Kusia przeciął i wybił piłkę na rzut rożny. Po meczu obaj trenerzy wyrazili zadowolenie z remisu i podkreślili, że zdobycie jednego punktu po tak twardym, ale granym fair meczu może satysfakcjonować. Obaj szkoleniowcy nie ukrywali, że ich głównym celem w tym spotkaniu była obrona własnej bramki. <A href="http://pilka.interia.pl/liga/1/wyn?k=2&r=wiosenna">Zobacz wyniki 2. kolejki</a>