Porażka może kosztować zespół Ryszarda Wieczorka utratę miejsca, które daje prawo gry w Pucharze UEFA. Już w 12. minucie meczu Tomasz Dawidowski wpisał się na listę strzelców. Otrzymał świetne podanie z głębi pola i wyszedł sam na sam z Marcinem Bębnem. Mimo, że "na plecach" miał obrońcę oddał strzał w lewy róg, otwierając wynik meczu. W 45. minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja spotkania. Po prawej stronie boiska na dobrą pozycję wychodził Wojciech Grzyb, a gonił go Skrzypek. Tuż przed linią pola karnego piłkarz Odry upadł i domagał się wraz z drużyną rzutu karnego. Arbiter skonsultował decyzję z asystentem i zarządził rzut wolny z linii pola karnego, a Skrzypka ukarał czerwoną kartką. Telewizyjne powtórki pokazały, ze faul Skrzypka (jeśli w ogóle był) miał miejsce przed polem karnym... W drugiej połowie gospodarze przeprowadzili istny szturm na bramkę Amiki. Razili jednak nieskutecznością, a zaporą nie do przejścia okazał się bramkarz gości Grzegorz Szamotulski. O tym, że nie wykorzystane sytuacje w futbolu się mszczą, przekonali się wodzisławianie w 70. minucie pojedynku. Po akcji Dawidowskiego, do bramki Bębna trafił Tomasz Sokołowski. Do końca meczu gospodarze mieli miażdżącą przewagę, ale zabrakło im zimnej krwi w wykończaniu akcji. Wynik spotkania ustalił cudownym strzałem w doliczonym czasie gry Tomasz Dawidowski. - Zobaczyłem, że Bębęn wyszedł z bramki, podciąłem piłkę, przerzuciłem go i dostał ją za plecy. Takie bramki są bardzo ładne i cieszę się, że tak strzeliłem - opowiadał o tej akcji piłkarz z Wronek. Oby napastnik Amiki utrzymał taką formę do meczu reprezentacji Polski ze Szwecją. Pozostałe spotkania 27. kolejki zostaną rozegrane w środę.