W drugim środowym ćwierćfinale PSV wygrał w rzutach karnych z Olympique Lyon 4:2 i w walce o finał w Stambule zmierzy się z AC Milan. Drugą parę półfinałów, które zaplanowano na 26/27 kwietnia oraz 3/4 maja tworzą Chelsea oraz Liverpool. Ogromne napięcie towarzyszyło rewanżowemu spotkaniu Juventusu z Liverpoolem. Niektórzy fani "Starej Damy" odgrażali się nawet, że wezmą rewanż za tragedię na stadionie Heysel w 1985 roku, kiedy to śmierć poniosło 39 kibiców Juve. W stan podwyższonej gotowości została postawiona policja. Porządku na Stadio delle Alpi i wokół niego pilnowało ponad tysiąc funkcjonariuszy i antyterrorystów. Przed spotkaniem doszło jednak do starć fanów Juventusu z policją, która użyła gazu łzawiącego. Czysto sportowe emocje były związane z wynikiem pierwszego meczu. Na Anfield Road podopieczni Rafaela Beniteza wygrali 2:1. Zawodnikom Fabio Capello, żeby awansować do półfinału Ligi Mistrzów wystarczyło zwycięstwo tylko, lub aż, 1:0. W porównaniu do meczu w Anglii, do składu "The Reds" wrócił Jerzy Dudek. Rafael Benitez mógł także skorzystać z usług powracającego po kontuzji Xabi Alonso, ale uraz pachwiny wykluczył za to z gry kapitana ekipy "The Reds" Stevena Gerrarda. Djibril Cisse po raz pierwszy od pół roku, kiedy złamał nogę, znalazł się w meczowej kadrze. Mniejsze kłopoty kadrowe miał Fabio Capello. Wprawdzie kontuzja wyeliminowała z gry Davida Trezegueta, ale do pełni sił wrócił Emerson. W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na Stadio delle Alpi i przed telewizorami oglądali dużo walki na całym boisku, ale sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Obaj bramkarze - Dudek i Gianluigi Buffon nie mieli wiele pracy. A ich interwencje ograniczały się tylko do wyłapywania niegroźnych dośrodkowań i wznawiania gry. Statystyka strzałów w pierwszych 45 minutach oddaje to, co działo się na placu gry. Piłkarze obu zespołów nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę rywali! Po zmianie stron mecz nabrał rumieńców, a pierwsi znakomitą okazję do zmiany rezultatu mieli goście. Xabi Alonso świetnie podał do Milana Barosa, a czeski napastnik w dziecinny sposób ograł Paolo Montero i strzelił obok wybiegającego z bramki Buffona. Fani Liverpoolu widzieli już piłkę w siatce, ale futbolówka o centymetry minęła lewy słupek bramki Juventusu. W miarę upływu czasu coraz groźniej atakował Juventus. Dudek w kilku sytuacjach musiał się wykazać się swoim kunsztem. W 67. minucie reprezentant Polski obronił strzał głową Zlatana Ibrahimovica. Kilka minut później nasz zawodnik uprzedził szwedzkiego napastnika (ostra centra Mauro Camoranesiego). Najlepszą okazję do pokonania Polaka mieli gracze "bianconeri" w 78. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z lewej strony Alessandro Del Piero, Fabio Cannavaro uderzył piłkę głową i ta trafiła w słupek. Ułamek sekundy później Dudek musiał jednak wygarnąć futbolówkę z linii bramkowej, gdyż po odbiciu się od słupka trafiła ona w jednego z obrońców i znów zmierzała do siatki. Niesieni dopingiem piłkarze Juventusu atakowali, ale znakomicie pod względem taktycznym ustawił swoją drużynę Benitez. Jego piłkarze wykonali chyba wszystkie przedmeczowe założenia i nie popełnili błędu. Bezbramkowy remis oznacza, że w półfinale Ligi Mistrzów zagra klub z Liverpoolu, a jego rywalem będzie Chelsea Londyn. Jerzy Dudek stał się więc kolejnym z polskich piłkarzy, który dotarł do tej fazy rozgrywek o najcenniejsze klubowe trofeum w Europie. Przed Dudkiem dokonali tego: Józef Młynarczyk, Zbigniew Boniek, Józef Wandzik, Krzysztof Warzycha, Roman Kosecki oraz piłkarze Legii Warszawa w 1970 roku i Widzewa Łódź w 1983. Na Philips Stadium w Eindhoven gospodarze byli w dobrej sytuacji po remisie 1:1 w pierwszym spotkaniu w Lyonie. Piłkarze PSV stracili jednak tę przewagę już w 10. minucie. Wówczas to Sylvain Wiltord wykorzystał niefrasobliwe zagranie głową Wilfred Bouma i z 16 metrów huknął nie do obrony . Miejscowy zespół wyrównał straty w 50. minucie za sprawą Alex. Brazylijski obrońca silnym uderzeniem pokonał Gregory'ego Coupeta, zapisując na swoim koncie drugiego gola w tej edycji Champions League. Obie drużyny nie były już w stanie zmienić wyniku nie tylko w regulaminowym czasie gry, ale także w dogrywce i prowadzący spotkanie duński sędzia Kim Milton Nielsen zarządził rzuty karne. Mickael Essien jako pierwszy nie wytrzymał ciśnienia w serii strzałów z 11 metrów (jego sygnalizowane uderzenie w drugiej kolejce obronił Heurelho da Silva Gomes), ale przy stanie 3:2 dla gospodarzy prosto w nogi strzelił DaMarcus Beasley. Światełko nadziei, które zapaliło się w tym momencie w sercach fanów i piłkarzy Olympique, szybko jednak zgasło, gdy Eric Abidal przegrał pojedynek z Gomesem. Swojej szansy nie zmarnował natomiast Robert i to ekipa z Eindhoven znalazła się w najlepszej "4" Ligi Mistrzów. <a href="http://pilka.interia.pl/puchar/lm/tab/rel?mecz=175272">Zobacz OPIS meczu JUVENTUS TURYN - FC LIVERPOOL</a> oraz <a href="http://pilka.interia.pl/puchar/lm/tab/rel?mecz=175271">PSV EINDHOVEN - OLYMPIQUE LYON</a>