Minister Drzewiecki zdradził, że wniosek, który został wysłany do Trybunału zawierał 38-strony z opisem naruszeń i przekroczenia prawa, czego dopuszczał się zarząd PZPN-u. Związek nie skompletował zarządu po tym jak zrezygnował z udziału w nim Henryk Kasperczak, a wcześniej zatrzymano Wita Ż. - Biorąc pod uwagę skalę naruszeń byłem zobowiązany reagować - podkreślał Drzewiecki. Wskazał też na różnicę we wprowadzeniu kuratora przez poprzedniego ministra sportu Tomasza Lipca. - Poprzednio minister sam wskazał kuratora, a ja skierowałem wniosek do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl o wskazanie kuratora. Trybunał przychylił się do mego wniosku. We Włoszech też się pojawił kurator sportowy do zwalczania korupcji i nikt Włochom nie groził walkowerami. W naszym wypadku też tak powinno być. Trybunał ma pełne prawo i możliwości powoływać kuratora. Moja rola w tej sprawie się skończyła - zaznaczył. - Prawo sportowe , nie tylko w Polsce, mówi o tym, że jeżeli środowisko sportowe widzi, że jest łamane prawo , to ma obowiązek reagować. Ja to zrobiłem, bo widziałem, że PZPN łamał prawo. Minister sportu wyjaśniał też, że gdy tylko Trybunał wprowadził kuratora do PZPN-u, natychmiast został o tym powiadomiony prezydent UEFA Michel Platini. - Stało się to dopiero późnym popołudniem, więc list z informacją mógł jeszcze nie dotrzeć do pana Platiniego - dodał Mirosław Drzewiecki. Szef resortu sportu i turystyki uspokoił też, że Polsce nie grozi odebranie prawa organizacji Euro 2012. - To prawda, że prezydent Platini na ostatnim spotkaniu z prezesem Listkiewiczem utrzymał w mocy decyzję o organizowaniu przez Polskę mistrzostw Europy i tu nam nic nie grozi. Ja jako minister nie mam żadnych zarzutów do ludzi, którzy pracują przy organizacji Euro 2012. Ta grupa w działa w niezmienionym składzie - zapewnił. W Komitecie Organizacyjnym Euro 2012 zasiada też Michał Listkiewicz.