Wyjaśnia, dlaczego doszło do sfałszowania podpisu na jego kontrakcie. Paweł Drumlak, były piłkarz Cracovii zwołał dziś specjalną konferencję prasową, na której wydał oświadczenie w tej sprawie. - Zarząd Cracovii, nie chcąc wypłacać mi należnego wynagrodzenia, stosował wobec mnie bezpodstawne kary finansowe. Dążono do tego, by łączna kwota tych kar była równa zaległej mi sumie. Kary te były nieuzasadnione, niczym nie umotywowane. Piłkarz żali się, że przez postępowanie zarządu Cracovii był pozbawiony środków do życia: - Nie płaciłem podatków, bo nie miałem za co. Nie miałem środków ,by utrzymać rodzinę. Dlatego ścigał mnie komornik. Winę za to ponosi zarząd klubu. To oni nie chcąc wypłacać z mojego wynagrodzenia zaległości wobec komornika obniżyli mi kontrakt. Na jednym z takich "zaniżeń" sfałszowano mój podpis. Musiałem szukać sprawiedliwości w prokuraturze - tłumaczy. Przedstawiciel piłkarza zaprzecza, że to Paweł Drumlak nie chciał ugody z Cracovią. - Wręcz przeciwnie. Próby polubownego rozwiązania sprawy były naszą inicjatywą. Jednak nie mogliśmy przyjąć ugody w postaci 400 tysięcy złotych. Ugoda nie polega na tym, ze piłkarz ma się zgodzić na wszystko, co mu oferują! Na pytanie, czy polubowne porozumienie z Cracovią jest jednak możliwe, Drumlak odpowiada: - Nie sprzyjają temu określenia, "cwaniak, oszust", które profesor kieruje wobec mnie. Piłkarz oczekuje nie tylko wypłacenia należności, według niego wynikających z kontraktu, ale także zadośćuczynienia. Drumlak żąda też przeprosin od Filipiaka. Podkreśla, że sformułowania kierowane pod jego adresem szargają jego opinię jako zawodnika. Piłkarz myśli o kontynuowaniu sportowej kariery i nie chce, by ktoś sugerował się słowami profesora. Były gracz Cracovii wyznał, że otrzymał dziś telefon z pogróżkami. - Udam się na policję, by opowiedzieć o tym, co mnie ostatnio spotyka. Niedawno, podczas pobytu piłkarza na krakowskim Kazimierzu, również miał miejsce niebezpieczny incydent: - Rozpoznała mnie grupka mężczyzn. Zaczęli mi wygrażać. Gdyby moi znajomi nie wyszli akurat z lokalu, to wszystko mogłoby się źle skończyć. - opowiada. Dlatego właśnie dzisiejszą konferencję prasową zabezpieczała policja. Pytany, czy skargi profesora Filipiaka na traktowanie po aresztowaniu robią na nim wrażenie, Drumlak stwierdził tylko: - Na Profesorze nie robiło wrażenia, że ja musiałem codziennie siedzieć w klubie od godz. 9 do 19.30 bez konkretnego powodu. Regułą jest, że ludzi uczciwych nie zamyka się w więzieniu - dodał. Przedstawiciel piłkarza uważa, że nie ma ryzyka, że Drumlak również zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej ze względu na machinacje przy obniżaniu kontraktu. - To nie Paweł otrzymał zarzuty. On zrobił, co do niego należało. Zgłosił przestępstwo.