Diego Armando Maradona zmarł dziś po południu w swoim domu w San Andrés. Miał zawał, ale mimo że na miejsce przyjechało dziewięć karetek, nie udało się go uratować - napisał dziennik "La Nacion". Dokładnie przed dwoma tygodniami, 11 listopada, Maradona opuścił klinikę Olivos, po tym jak kilka dni wcześniej przeszedł operację usunięcia krwiaka mózgu. Potem Argentyńczyk kontynuował rehabilitację w domu w jednej z dzielnic Buenos Aires, gdzie leczył się również z uzależnienia od alkoholu. Maradona to przede wszystkim mistrz świata z 1986 roku, gdzie pamiętamy jego wspaniałą bramkę przez pół boiska w meczu z Anglią. W tym samym spotkaniu strzelił także gola ręką, o czym później powiedział, że to była "ręka boga". Przeprosił za nią dopiero w 2008 roku. Jest kochany jednak nie tylko w swojej ojczyźnie, ale także w Neapolu. Doprowadził bowiem klub z biednego południa Włoch do dwóch mistrzostw tego kraju, czym dano prztyczka w nos bogatej północy. Tam jednak miał też mieć do czynienia z mafią, a wiązało się to z jego uzależnieniem od narkotyków. Podobno w Neapolu też wiele dzieci ma na imię Diego i nie tylko dlatego, że go tam uwielbiano.Od wielu lat toczy się dyskusja, kto był większym piłkarzem - Maradona czy Pele. Teraz wśród żywych został tylko Brazylijczyk. Maradona niedawno obchodził urodziny, bo przyszedł na świat 30 października 1960 roku w Lanus. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w małym klubiku Estrella Roja, ale mając osiem lat zauważyli go skauci. Trafił do Los Cebollitas, juniorskiego zespołu Argentinos Juniors. Już jako 12-latek zachwycał swoja techniką podczas przerw w meczach pierwszego zespołu.