Włoski napastnik, który w Londynie przebywa na zasadzie wypożyczenia, był bohaterem spotkania z Newcastle. "Młoty" wygrały 3:1, a tuż po ostatnim gwizdku arbitra zaczęły sypać się komplementy pod adresem debiutanta. - Jestem szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że swoją przygodę z West Ham zacznę w takim stylu, strzelając dwie bramki przed własną publicznością. Poza tym nie przywykłem do tak wspaniałej atmosfery. Było niesamowicie. Kibice pozwolili mi się skoncentrować. To oni motywują mnie do dalszej gry - podzielił się wrażeniami Di Michele. Angielska prasa od jakiegoś czasu porównuje go do innego włoskiego snajpera, Paolo Di Canio, który gwiazdą West Ham był w latach 1999-2003. Sam zainteresowany poprosił jednak, aby nigdy więcej tego nie robiono. - Ja jestem Di Michele, nie Di Canio - przypomniał z uśmiechem 32-letni napastnik.