Włoch nie czuje się jednak zagrożony i co ciekawe, nie ma większych pretensji do swoich podopiecznych za występ na Riazor. "Królewscy" w całym meczu tylko raz zagrozili poważniej golkiperowi rywali, ale Ronaldo, mimo wymanewrowania w polu karnym dwójki obrońców, fatalnie przestrzelił z 5 metrów. Capello bardziej wychwalał grę drużyny z Galicji aniżeli ganił bezradność ekipy z Santiago Bernabeu. "Deportivo zasłużyło na wygraną. Szybko strzelony pierwszy gol bardzo ich dowartościował i złapali swój rytm gry, który utrzymali przez całe spotkanie. Byli od zdecydowanie szybsi i nie potrafiliśmy temu zaradzić" - podkreślił na łamach dziennika "Marca" szkoleniowiec Realu. "W moim zespole są piłkarze, którzy nie stanęli na wysokości zadania, ale nie będę podawać ich nazwisk" - stwierdził stanowczo Capello. Włoch bronił natomiast debiutujących w barwach "blancos" Argentyńczyka Fernando Gago i Brazylijczyka Marcelo. "To młodzi ludzie i byłoby niedopuszczalne zrzucać odpowiedzialność właśnie na nich. W każdym razie, Gago jest w stanie pokazać znacznie więcej niż to co zademonstrował w tym meczu" - dodał Capello, który w nowym roku jest na razie głównym bohaterem ... satyrycznych kreskówek "Marcatoons". Włoch za swoje ostatnie wyniki będzie się musiał dzisiaj wytłumaczyć w gabinecie prezydenta Ramona Calderona, gdzie pojawi się również dyrektor sportowy Predrag Mijatovic. Co przyniesie spotkanie? Na pewno będzie pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla Capello... Ran po porażce na Riazor nie bał się rozdrapać Jose Antonio Reyes. "Pozostawiliśmy bardzo złe wrażenie. Trzeba szybko podnieść głowę. Zgubiliśmy charakter. Nie pokazaliśmy tego, co musimy pokazywać w każdym meczu. Zespół był bardzo zagubiony. Musimy szybciej biegać i zwyczajnie więcej strzelać" - przyznał młody pomocnik "Królewskich". Zobacz WYNIKI spotkań 17. kolejki Primera Divison oraz TABELĘ hiszpańskiej ekstraklasy