Mimo że od dwóch sezonów Rondon jest kluczowym zawodnikiem Malagi, jego zarobki są dalekie od najwyższych w klubowej hierarchii. Nie jest tajemnicą, że Wenezuelczyk liczy na podniesienie wynagrodzenia, a jeśli jego oczekiwania nie zostaną spełnione, poszuka nowego pracodawcy. To ostatnie rozwiązanie jest o tyle prawdopodobne, że obecnie w Maladze, mimo wywalczonego awansu do Ligi Mistrzów, panuje bałagan, którego najbardziej widocznym znakiem była rezygnacja Fernando Hierro z funkcji dyrektora generalnego biało-niebieskich. Rondon, który obecnie przebywa na wakacjach w ojczyźnie, nie stroni od mediów i, jak komentują hiszpańscy dziennikarze, przygotowuje grunt pod swoje ewentualne odejście. "Liga angielska wydaje mi się bardzo atrakcyjna, jest wystarczająco interesująca. Podobnie jak niemiecka. Prawda jest taka, że są tam silne zespoły i chciałbym w którymś z tych krajów zagrać, jeśli nie pozostanę w Maladze. Ale mój obecny kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa sezonu i jeśli jakiś klub chce mnie sprowadzić, musi najpierw rozmawiać z Malagą" - powiedział wenezuelskim dziennikarzom. Klauzula odejścia w kontrakcie napastnika wynosi 20 mln euro, jednak żaden klub nie zamierza wykładać na transfer takich pieniędzy. Do sprowadzenia Rondona prawdopodobnie wystarczyłaby oferta w graniach 10-12 mln euro. Według źródeł zbliżonych do samego zawodnika najbardziej zainteresowane transferem Rondona są angielscy giganci - Chelsea, Arsenal i Liverpool. Następcą Rondona w Maladze może być napastnik Sevilli Alvaro Negredo, za którego Malaga gotowa jest zapłacić 20 mln euro. Rondon do Malagi trafił w 2010 roku z Las Palmas za 3,5 mln euro. Z miejsca obwołano go odkryciem rozgrywek, w których w 30 meczach zdobył 14 bramek. W następnym sezonie zaliczył 11 trafień. 22-letniego Wenezuelczyka cechują doskonałe warunki fizyczne, szybkość i dobra technika. ŁK