- Ciężko mi teraz wytłumaczyć przyczyny też porażki. Zawiedliśmy po raz kolejny - dodał. Czy Wisła aby nie przegrała derbów w kwestii wolicjonalnej, nie zabrakło jej takiego piłkarskiego "jeżdżenia na tyłku"? - Nie zgadzam się, cała drużyna starała się walczyć. W cechach wolicjonalnych nie zawiedliśmy. Jeśli czegoś nam zabrakło, to skuteczności i w tym jednym momencie, w którym Cracovia strzeliła bramkę, koncentracji - uważa Cezary Wilk. - Cała drużyna jest odpowiedzialna za tę porażkę. Dobrze, że teraz jest przerwa na zgrupowanie reprezentacji. Dla nas to idealny moment, abyśmy trochę odpoczęli od siebie, a później popracowali. To wszystko musi przynieść efekty, bo nie wyobrażam sobie, abyśmy kontynuowali tę passę porażek - nie kryje Wilk. W 66. min wiślak popisał się ładnym strzałem z woleja, bezpośrednio po podaniu z prawej strony, po którym piłka powędrowała tuż obok słupka. W podobny sposób w czwartek mistrzom Polski bramkę strzelił Andy Johnson z Fulham, którego najbliżej stał właśnie pan Cezary. Zapytaliśmy Wilka, czy podpatrzył takie zagranie u Anglika? - Przepraszam, ale nie jestem w nastroju do żartu. Oczywiście, że chciałem, aby piłka wpadła do siatki, ale trochę zabrakło do tego - kręcił głową Wilk. - Czy w szatni po meczu było gorąco? Gorąco, to dopiero będzie.