Mecz Serbii z Albanią odbył się 14 października 2014 r. w Belgradzie. Pod koniec pierwszej połowy (przy stanie 0-0) wylądowała na stadionie przyczepiona do drona flaga, przedstawiająca mapę "Wielkiej Albanii" oraz albańskie godło. Przechwycił ją serbski piłkarz Stefan Mitrović, co doprowadziło do przepychanek między zawodnikami obu drużyn. Ostatecznie zeszli do szatni. Jednocześnie z trybun poleciały na murawę race świetlne i inne przedmioty, a na boisko wbiegło kilkudziesięciu kibiców. UEFA przyznała walkower 3-0 dla Serbii, ale odebrała Serbom trzy punkty za niewłaściwie zabezpieczenie meczu. Ponadto Serbowie dwa kolejne mecze eliminacyjne w swoim kraju muszą rozegrać bez udziału widzów, a obie federacje ukarane zostały grzywną w wysokości 100 tys. euro. Teraz sprawę rozpatrzył Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu, bo odwołanie złożyły obie strony konfliktu. W efekcie CAS zmienił decyzję władz europejskiego futbolu, bo uznał, że mecz przerwano w wyniku zaniedbań organizatorów, którzy powinni zapewnić bezpieczeństwo. Decyzja CAS zmieniła sytuację w tabeli grupy I. Albańczycy mają teraz 10 "oczek", dzięki czemu zajmują drugie miejsce (prowadząca Portugalia ma 12 punktów), a mogą objąć prowadzenie w tabeli, bo rozegrali jeden mecz mniej. Stosunki dyplomatyczne między Albanią i Serbią od lat pozostają napięte. Chodzi o Kosowo, zamieszkane przez większość albańską (92 proc. ludności), które w lutym 2008 roku ogłosiło niepodległość i odłączenie się od Serbii. Do dziś uznało jego państwowość 105 ze 193 krajów członkowskich ONZ, 23 z 28 Unii Europejskiej i 24 z 28 NATO, w tym Polska. W Belgradzie nie pogodzono się z secesją tej prowincji, natomiast Tiranę oskarża się o projekt utworzenia "Wielkiej Albanii", w skład której miałyby wejść - oprócz jej samej - także wspólnoty albańskie z Kosowa, Czarnogóry, Macedonii i południowej Serbii.