- Czy moment, gdy obronił pan rzut karny, był najszczęśliwszą chwilą w pana życiu? - Czy najszczęśliwszą? Mam nadzieję, że ona dopiero nadejdzie, ale to była na pewno bardzo szczęśliwa chwila. - Czy spodziewał się pan, w jaki sposób Łukasz Surma wykona "jedenastkę"? - Nie. Wcześniej obrałem sobie róg, wyczekałem do końca, a potem rzuciłem się w swoją prawą stronę. - Po złapaniu piłki szybko wznowił pan grę. - Mecz trwa ponad 90 minut i zawsze staramy się walczyć o trzy punkty, dlatego po przejęciu piłki szybko wznawiam grę, tym bardziej, że Legia mogła być zaskoczona sytuacją, po niewykorzystaniu rzutu karnego. - W drugiej połowie nie mieliście już takiego rytmu gry, jak w pierwszej. - My rozkręcamy się dosyć powoli. Mieliśmy w tym meczu kilka sytuacji, m.in. po prostopadłych zagraniach Krzyśka Przytuły (do Piotra Bani - przyp. red.), po których mogły paść bramki, a mecz zakończył się naszym zwycięstwem, więc nie jest źle. Myślę, że Cracovia będzie grała coraz lepszą piłkę. - Miał pan w tym meczu także kilka nieudanych interwencji, raz po pańskim błędzie skórę uratował panu Michał Świstak, blokując uderzenie Marka Saganowskiego w polu karnym. - Na boisku było błoto, piłka była mokra, więc nie zawsze łatwo było ją opanować. Niemniej jednak muszę popracować nad pewnym chwytem.