"Brozio" strzelił dwa gole i zdecydowanie lideruje w klasyfikacji na króla strzelców. Zrobiłem "swoje" w tym spotkaniu, ale nie czułem się tak dobrze jak na początku sezonu. Czuję jeszcze skutki przebytej niedawno choroby - podkreślał napastnik Wisły. - Przy pierwszym trafieniu dobrze wybił piłkę Mariusz Pawełek, a później skorzystałem z błędów obrońcy i Dolhy. Nie wiem na co czekał Tanevski z wybiciem piłki. Nie słyszałem, aby "Emma" krzyknął mu, że to jego piłka. Później po drugim błędzie Dolhy dopełniłem tylko formalności. Mimo zdecydowanego zwycięstwa wiślak nie jest do końca zadowolony. - Przespaliśmy początek drugiej połowy. Nie powinniśmy sobie na to pozwolić, a tymczasem zbyt łatwo traciliśmy piłkę i w efekcie gola - komentował Paweł. - Całe szczęście, że czerwona kartka, jaką dostał Darek Dudka podrażniła nas i grając w osłabieniu byliśmy bliscy strzelenia piątego gola. Do Lecha mam szczęście, na Reymonta strzelam mu sporo goli. W sumie mam już ich siedem. Jak tak dalej pójdzie, to pobiję osiągnięcie Henryka Reymana (śmiech). A tak poważnie, forma strzelecka dopisuje - oby tak dalej. Czy "Brozia" nie martwi dyspozycja najgroźniejszego konkurenta do mistrzostwa Legii, która nie dość, że nie traci punktów, to nie straciła nawet bramki? - Trochę mnie to martwi, ale musimy patrzyć na siebie, a nie na Legię. Może w rundzie wiosennej będzie inaczej i to my odskoczymy Legii, ale by tak się stało, już teraz musimy w każdym meczu zdobywać po trzy punkty. Legia też je zgubi, nie ma siły! Rok temu, tuż przed końcem rudny jesiennej mieliśmy pierwsze miejsce, ale później potykaliśmy się o własne nogi i wylądowaliśmy prawie w środku tabeli. Michał Białoński, INTERIA.PL *** Gorące spięcia pod bramką! Najciekawsze sytuacje! Kontrowersje Orange Ekstraklasy! Tylko u nas! Zobacz Magazyn Ligowy. Skróty meczów możesz obejrzeć na naszych stronach, możesz też ściągnąć na telefon komórkowy! Zobacz relację z czata z KAMILEM KOSOWSKIM!