"Nie przypominam sobie tak słabego występu polskiej drużyny. Jestem zszokowany. To, co robili nasi piłkarze nie mieści się w głowie. Nie potrafili na kilka metrów celnie zagrać piłki. Boisko na pewno było nierówne, lecz to ich nie usprawiedliwia. Na reprezentacyjnym poziomie takie mecze nie mają prawa się przytrafiać" - powiedział Bulzacki. Dodał, że Polacy nie mieli żadnego pomysłu na grę, a błędy jakie popełniali wskazują na to, że myśleli "o wszystkim, tylko nie o meczu". Zdaniem Bulzackiego mógł to być efekt postawy Leo Beenhakkera, który "stracił chyba serce do pracy z kadrą". "W sobotę Beenhakker nie wyglądał na specjalnie przejętego fatalną grą swoich podopiecznych. W czasie meczu częściej niż na boisko patrzył w ziemię pod swoimi nogami. Nie wiem, czego tam szukał. To może być jednak koniec jego pracy z naszą kadrą. Podejmowane przez niego próby łączenia obowiązków selekcjonera z pracą w klubie pokazują, że nie ma już serca i czasu dla naszych zawodników. To nienormalna sytuacja, która nie może dłużej trwać" - mówił Bulzacki. Jego zdaniem sobotni występ może być ostatnim w reprezentacyjnej karierze Artura Boruca. "Nikogo nie można skreślać, jednak po takich błędach trudno uwierzyć w to, że znów stanie między słupkami polskiej bramki. Sobotni występ potwierdził, że Boruc jest w fatalnej dyspozycji. Znalazł się w głębokim dołku i ciężko będzie mu się z niego wygrzebać. Konkurenci do bluzy z nr 1. z pewnością nie będą czekać na jego powrót do wysokiej formy" - powiedział Bulzacki.