Były selekcjoner reprezentacji nie szuka usprawiedliwienia za postawę kadry podczas ubiegłorocznego spotkania z Łotwą. - Mógłbym się tłumaczyć, że to nie ja biegałem po boisku i nie ja stałem w bramce oraz gdybać - gdyby Jurek nie puścił takiej bramki. Nie będę się usprawiedliwiał, bo wiem, że za parawanem Bońka można wiele spraw zasłonić. Ta słabość tworzy kolejne teorie spiskowe - tłumaczy się popularny "Zibi". Zbigniew Boniek nie popada również w entuzjazm po zwycięstwie kadry w Budapeszcie. - Cieszmy się z wygranej, ale nie zachłystywałbym się tak bardzo. Oglądałem w weekend pięć meczów eliminacyjnych i to nasze z Węgrami było najsłabsze. Potrzeba nam teraz spokojnej pracy, ale obawiam się, że znów zabraknie nam konsekwencji, ponieważ ciąży nad nami przeszłość i wciąż żyjemy historią - rozciąga czarne wizje Boniek.