- Do tej pory nikt nie złożył zawiadomienia o bójce - mówi rzecznik rzeszowskiej policji, Adam Szeląg. - Nikt nie został jak na razie zatrzymany. Nie zgłosiła się też żadna osoba pokrzywdzona. Trwa identyfikacja uczestników zdarzenia. Zabezpieczamy m.in. nagrania monitoringu. Bijatyka trwała 2-3 minuty. Nie szokuje już niestety miejsce, w którym do niej doszło. Zwykle konkurujące ze sobą grupy kiboli organizowały tzw. ustawki raczej na obrzeżach miast lub poza ich granicami. W Rzeszowie jest inaczej. Nie po raz pierwszy do konfrontacji doszło w miejscu publicznym. W poprzednich latach mieszkańcy miasta widzieli już dantejskie sceny m.in. w okolicach rynku. Bywało też, że ludzi wyciągali byli siłą z samochodów i bici na jednej z głównych ulic Rzeszowa. Nikt nie poniósł konsekwencji, mimo że do zdarzenia doszło w biały dzień. Tym razem świadków incydentu również było wielu, jednak ich zeznania mają znikomą wartość. Wszyscy uczestnicy wtorkowej bójki mieli bowiem na głowach kominiarki. Po przyjeździe patrolu policji rozbiegli się. Postawienie komukolwiek zarzutów będzie trudne. UKi