Punktualnie o godzinie 11 grupka piętnastu piłkarzy Pasów wybiegła na boisko treningowe przy ulicy Wielickiej. Zabrakło kilku znaczących postaci, m.in. kapitana Arkadiusza Barana, Łukasza Tupalskiego czy Kamila Witkowskiego, którzy przebywają jeszcze na urlopach i do drużyny dołączą w najbliższych dniach. - Chłopaki mają wykupione wczasy i nie chciałem ich ściągać na siłę. Pobiegają godzinę dziennie tam gdzie są i po powrocie będą w tym samym punkcie przygotowań co reszta trenujących - wyjaśniał trener Cracovii, Stefan Majewski. Plan pierwszych zajęć nie był zaskakujący. Najpierw piłkarze kilka razy okrążyli boisko, potem zaliczyli kilkuminutowe rozciąganie, aby po podzieleniu się na dwie grupy odbyć gierkę szkoleniową. Drużyna "czerwonych" pokonała w niej "pomarańczowych" 8:3. Najwięcej bramek, bo 4, zdobył Dariusz Pawlusiński. Skutecznością wykazywali się również trenerzy: Bartłomiej Zalewski i Rafał Skórski, którzy dwukrotnie pokonywali bramkarzy. Jeden z goli to zasługa powracającego po wypożyczeniu z drugoligowego Kmity Zabierzów Sebastiana Kurowskiego. 20-latek został karnie wypożyczony z Pasów po tym jak po jednym z meczów Pucharu Polski groził pobiciem jednemu z dziennikarzy. W trakcie pobytu w Zabierzowie popularny "Kura" przemyślał jednak pewne sprawy i do Cracovii wrócił z mocnym postanowieniem poprawy. - Bardzo chciałbym wrócić do drużyny, jeśli tylko trener da mi szansę. Jednak najpierw chcę się pogodzić ze wszystkimi. Przeproszę pana redaktora i trenera Majewskiego - sypał głowę popiołem młody napastnik. - Sebastian na pewno potrenuje z nami do 30 czerwca. Czy zostanie w Cracovii zależy tylko od niego - odparł pytany o Kurowskiego Majewski. Zapewnił też, że wydarzenia z przeszłości dawno wymazał z pamięci. W treningu nie brał również udział najnowszy nabytek Cracovii, Marek Wasiluk. Kosztujący Pasy około miliona złotych zawodnik musiał załatwić sprawy prywatne. W czwartek zamelduje się na zajęciach. Pasy mają już rozpracowanego najbliższego rywala. Na ostatnim meczu Szachtara Soligorsk gościł asystent "Doktora", Bartłomiej Zalewski. Młody szkoleniowiec obserwował białoruską drużynę w wyjazdowym meczu wygranym 4:0. A po całonocnej podróży samochodem do Polski od razu wziął udział w treningu. - Jestem pełen uznania dla Bartka. Podziwiam jego wytrzymałość - kiwał głową Majewski. O transferach jednak wciąż mówić nie chciał. Ujawnił jedynie, że od wtorku poczyniono kolejny krok w stronę pozyskania nowego zawodnika. Pytany czy był to jeden z piłkarzy Znicza Pruszków, Majewski tylko szeroko się uśmiechnął.